Barbarzyńca w kosmosie – recenzja komiksu „X-O Manowar #01: Żołnierz”

Kboom to nowe wydawnictwo na polskim rynku. Na pierwszy rzut oka stara się powtórzyć sukces Non Stop Comics. O ile jednak komiksowy oddział Soni Dragi dosyć szybko zarzucił rynek sporą liczbą tytułów, w tym wieloma seriami, o tyle Kboom na razie poczyna sobie dosyć ostrożnie. Jedno jednak je łączy – lwią część oferty oparto na amerykańskich wydawcach spoza wielkiej dwójki.

Non Stop Comics trzon swoich publikacji postanowił utworzyć na bazie katalogu Image. Podobnym tropem podąża Kboom, skupiając się na pozycjach wydawnictwa Valiant Entertainment. W tym przypadku mówimy jednak o uniwersum całkowicie w naszym kraju nieznanym. Dziewiczy album z oferty Valianta ukazał się nad Wisłą dopiero w 2017 roku i był to pierwszy tom serii „Quantum and Woody”. Szanse na jej ciąg dalszy rozwiały się jednak wraz z wydawnictwem Fantasmagorie. Teraz rękawicę podejmuje właśnie Kboom – rzucając na rynek „Walecznych”, „Bloodshota” i „X-O Manowar”. Przyjrzyjmy się ostatniemu z tych tytułów.

„X-O Manowar” to historia Arica z Dacji – wizygockiego wojownika, który, stając się posiadaczem kosmicznego pancerza,¬¬¬¬¬ trafia do czasów nam współczesnych i zostaje superbohaterem. Oczywiście to tylko skrót wydarzeń, ale nie musicie wiedzieć więcej. Historia przedstawiona w serii z 2017 roku nawet nie wspomina o genezie bohatera, a co dopiero o jego wcześniejszych przygodach. Arica poznajemy w momencie, kiedy tenże odwiesił strój superbohatera na przysłowiowy kołek i poświęcił się życiu rodzinnemu. Jest to jednak życie dosyć oryginalne, barbarzyńca bowiem osiadł na odległej planecie, którą zamieszkują trzy humanoidalne rasy. Panuje na niej archaiczny system społeczny, więc bunt podporządkowanego ludu nie stanowi żadnego zaskoczenia. Nie jest niespodzianką również fakt, że wmieszany w niego zostaje ziemski bohater.

Scenarzysta Matt Kindt nie wykazał się oryginalnością, tworząc kolejną wariację heroic fantasty, rozgrywającą się w kosmosie. Od czasu „Księżniczki Marsa” Edgara Rice’a Burroughsa popkultura systematycznie wraca do tego motywu (spośród jego ostatnich komiksowych inkarnacji warto wspomnieć całkiem niezłą „Planetę Hulka”). Czy „X-O Manowar” ma tutaj do zaoferowania coś więcej? I tak, i nie. Pod względem fabularnym kolejny raz dostajemy to samo, ale już w kwestii narracji Kindt robi coś, czego się nie spodziewałem. Po pierwsze daruje nam długą ekspozycję. Nie wiemy przez to praktycznie nic o głównym bohaterze, ale już po paru stronach lądujemy w samym środku akcji. Po drugie – nie ma tutaj miejsca na retrospekcje ani większe skoki czasowe. Przez taki zabieg akcja cały czas gna do przodu, nie zatrzymując się na wspominki oraz nie przeskakując o dni czy lata. Lektura jest dzięki temu niezwykle dynamiczna i absorbująca. Kolejne wydarzenia toczą się lawino, a w ich centrum cały czas pozostaje Aric. Nie musimy łączyć wątków, zapamiętywać kilkunastu postaci ani orientować się w skomplikowanej sytuacji politycznej planety, na której właśnie rozpoczęła się wojna. „X-O Manowar” jest maksymalnie uproszczony również pod względem dialogowym. Nie jest to jednak głupia rozrywka, która odrzuca swą niedorzecznością. To po prostu kawał dobrej, militarnej fantastyki.

Kreska jest adekwatna do opowieści, czyli realistyczna, dynamiczna i odpowiednio efektowna. Według wydawcy styl i talent Tomása Giorello bywa porównywany do Franka Frazetty i Barry’ego Windsora Smitha, ale byłbym naprawdę ostrożny w tego typu osądach. Owszem, sprawności warsztatowej rysownikowi „X-O Manowar” nie można odmówić, ale jego styl na pewno nie jest tak charakterystyczny jak obu wymienionych twórców. To bardziej poziom tych lepiej narysowanych komiksów spod szyldu „Star Wars”, czyli sporo standardowych ilustracji, które cieszą oko, ale raczej nikt nie zadaje sobie trudu zapamiętania ich autorów…

Czytałem ostatnio „Wilsona” Daniela Clowesa. To naprawdę bardzo dobry, momentami wręcz wybitny, komiks, jednak zarówno jego tematyka, jak i oryginalna narracja sprawiły, że w ramach odpoczynku, czy może raczej komiksowego „płodozmianu”, „X-O Manowar” sprawdził się znakomicie. Album Kindta i Giorello udowodnił mi także, że można zrobić fajną wariację na temat starożytności i nie polec – tak jak wielu twórców z kręgu frankofońskiego (przykład pierwszy z brzegu: „Podboje”). Podsumowując: dobre, konkretne czytadło, które nie wysila szarych komórek, ale też nie obraża inteligencji odbiorcy. Doskonałe na rozpoczęcie przygody zarówno z Aricem z Dacji, jak i całym uniwersum Valianta.

Paweł Panic

Scenariusz: Matt Kindt
Rysunki: Tomas Giorello
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2018
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 170×260 mm
Stron: 124
Cena: 49,00 zł
Wydawnictwo: Kboom
ISBN: 978-83-951721-2-0

About the author
Paweł Panic
Z wykształcenia historyk, z zawodu muzealnik. Lubi czytać komiksy i stare czasopisma o grach komputerowych, a przede wszystkim pisać. Pisze głównie o tym, co przeczytał. Jego teksty znaleźć można na portalu Aleja Komiksu, w Zeszytach Komiksowych oraz w książce „Komiks i jego konteksty”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *