Wszystkie wpisy autorstwa: Małgorzata Warda

Być jak Robin Hood – Yuma

Reżyseria: Piotr Mularuk Wydaje mi się, że od czasu gdy powstała ‘Sala samobójców” trzeba rozgraniczać kino na polskie i zagraniczne, ale linia podziału już nie przebiega pomiędzy zachodnią atrakcyjnością a polską nudą, lecz pomiędzy zagranicznym lub polskim finansowaniem filmów, natomiast jakość scenariusza i intrygi jest porównywalna. Coraz więcej powstaje filmów dobrych, a nawet świetnych, które […]

Chłopiec z sąsiedztwa – Irene Sabatini

Już po pierwszych kilku przeczytanych wersach zachwycił mnie styl pisania Irene Sabatini, a z każdą kolejną kartą powieści coraz silniej wciągała mnie historia przez nią opowiedziana. To jedna z tych książek, które są prawdziwymi diamentami, które błyszczą pomiędzy zwyczajną, tandetną biżuterią. Historia opowiedziana z punku widzenia czarnoskórej Lindiwe mogłaby okazać się zwyczajnym romansem albo mocną […]

Literackie porwania i zaginięcia

Takie historie zdarzały się zawsze, ale mam wrażenie, że dopiero w ostatnim roku zyskały one status medialnego headline’u. Ludzkie cierpienie zapisane w statystykach zaginięć trafiło nagle wszystkich między oczy i wbiło się w naszą świadomość. Kiedy dwa lata temu zabrałam się za pisanie powieści „Nikt nie widział, nikt nie słyszał”, nie miałam pojęcia, że w […]

Pisma i felietony muzyczne. Tom 1 – Stefan Kisielewski

Lekcja pokory dla kompozytorów Nie za bardzo wiedziałam za co się zabieram, ale jednego byłam pewna: między kartkami tego opasłego tomiszcza spotkał mnie język dawno już wymarły: elegancki i rozbudowany, przystępny ale złożony, atrakcyjny i bogaty. To pisarstwo najwyższej powojennej próby, ponieważ Kisiel był jednym z niewielu ludzi parających się pisarstwem, o renesansowych, szerokich zainteresowaniach […]

Cosmopolis – opowieść o tym, dlaczego ludzie wyszli z kina w trakcie seansu

Reżyseria: David Cronenberg Filmowi „Cosmopolis” zarzuca się płytkość. Mną też kierowały płytkie pobudki, kiedy siadałam w kinowym fotelu, ponieważ głównym moim pragnieniem było oglądanie na ekranie Roberta Pattinsonas przez całe sto minut. Jak się okazało, było to najdziwniejsze sto minut jakie spędziłam w kinie i zdecydowanie był to jedyny film z Pattinsonem, gdzie w trakcie […]