Wszystkie wpisy autorstwa: Joanna Kocik

Hotel Zakarpacie

– Chodź – powiedziała Nadia. – Pokażę ci coś. Podałem jej rękę i podniosłem się z łóżka. Poprosiła, bym zgasił światło, jedyną lampę w zasikanym pokoju, który lata świetności miał dawno za sobą, o ile w ogóle kiedykolwiek je miał. Tapeta złaziła ze ścian jak wylinka z zaskrońca, jak cienka błonka jelita z kiełbasy. Wypłowiały […]

O pięknie – opowiadanie z antologii „Nowe Marzy” MFO

– Zygmunt! – Nie słyszy cię, włącz sobie bluetooth. – Zyg-munt! –Przecież mówię, że cię nie słyszy. Jechałyśmy z Kryśką pięćset siedem przez Aleje Jerozolimskie i masowało nam plecy. To znaczy mnie masowało, bo Kryśka stała przy oknie z nosem przyklejonym do szyby i wrzeszczała do gościa, który jechał w autobusie obok. – Zygmunt, jak […]

Bombaj – miasto totalne

Bombaj (a raczej Mumbaj, jak wolą nazywać go dzisiaj Hindusi) przytłacza. Ciąży. Nie pozwala odpocząć. Oddychać. Nieustanny strumień samochodów, riksz, rowerów, motorowerów i wozów płynie ulicami dzień i noc. Trudno tu o ciszę i spokój. Na placu przy Gate of India kłębią się turyści. Teren jest ogrodzony, przy prowizorycznych bramkach strażnicy udają, że sprawdzają plecaki […]

Kerala

Żar lał się z nieba. Gorąco obezwładniało. Otarłam pot z czoła, przeklinając wagę plecaka i nasze skąpstwo. Gdy wysiedliśmy z autobusu W Alleppey, pożałowaliśmy dwustu rupii na rikszę i zdecydowaliśmy, że pójdziemy do portu pieszo. Miało być niedaleko. Ale w upale i przy wilgotności powietrza sięgającej 90 procent wydawało się, że „niedaleko” to co najmniej […]

Nimfa i satyr

Po „Antychryście” obiecywałam sobie, że na Von Triera więcej nie pójdę. „Melancholię” wprawdzie obejrzałam, ale tylko ze względu na Charlotte Gainsbourg. Jednak o „Nimfomance” mówiło się tyle, że się skusiłam, ciekawa, czy z filmu reklamowanego jako pornograficzny da się zrobić kino. Odpowiedź brzmi: da się. I to całkiem dobre.

Marsylianka

Wytoczyłyśmy się z Beatką z pociągu o siódmej rano, przecierając oczy ze zdumienia. Przejechałyśmy ponad 800 kilometrów w trzy godziny z małym hakiem i w ogóle nie chciałyśmy w to uwierzyć.Podróż zleciała w mgnieniu oka, które przymknęłyśmy przecież tylko na chwilę jeszcze w Paryżu, wsiadając w TGV o jakiejś barbarzyńskiej porze. Wszystko to trwało stanowczo […]