Artemida, okrutna łuczniczka

Zeus, jak wiadomo, miał tyle dzieci z nieprawego łoża, że do dziś nie jest znana ich dokładna liczba. Zazwyczaj dzieci urodzone ze śmiertelnych kochanek same były śmiertelne, stąd wniosek, że „boski gen” był recesywny. Nie jest całkowicie pewne, kim była Leto, matka Apollina i Artemidy, musiała jednak być nieśmiertelna, skoro jej dzieci zostały bogami. Niektórzy mitografowie utożsamiają ją z Ledą, którą Zeus uwiódł pod postacią łabędzia, inni mówią, że była nimfą świata podziemnego, opiekunką źródła zapomnienia w Hadesie. Jeszcze inni twierdzą, że była tytanką drugiego pokolenia. Jakkolwiek było, stanowiła jeden z kaprysów króla bogów i urodziła mu wyżej wspomniane bliźniaki. Poród przebiegł podobno bez bólu, dlatego też Artemida została patronką kobiet w połogu. Poświęconym jej ciałem niebieskim był księżyc.

Nie wystarczyło to jednak córce Zeusa. Poprosiła ojca, by dał jej pieczę nad wszystkimi górami świata, co Zeus uczynił, a ponadto mianował ją patronką dróg i przystani. Zamiłowanie Artemidy do polowania uczyniło z niej dodatkowo opiekunkę myśliwych. Ta bardzo wojownicza bogini nie rozstawała się ze swym łukiem, który otrzymała od cyklopów pracujacych w kuźni Hefajstosa. Strzały z niego miały straszliwą moc – mogły być użyte przez boginię podczas polowania na dzikie zwierzęta lub w bitwie, ale gdy zaszła taka potrzeba, jedna z nich starczała, by zniszczyć wybrane przez Artemidę miasto. Ofiarami tych strzał stały się między innymi dwanaścioro dzieci Niobe, córki króla Tantala i żony Amfiona. Dumna ze swej płodności królowa drwiła z Leto, która urodziła tylko dwoje dzieci i to spowodowało odwet bogów. Zgodnie z logiką tamtych czasów zemścili się na niewinnych latoroślach Niobe, zamiast poprzestać na niej samej. Nieszczęśliwa matka tak długo rozpaczała, aż zgodnie z legendą została przemieniona w kamień.

Oprócz łuku Artemida dostała od cyklopów rydwan myśliwski ze złota, do którego zaprzęgła dwie łanie, a od Pana, bożka łąk i lasów, sforę psów z jego własnej hodowli. Za pozwoleniem Zeusa wybrała też do swego orszaku sześćdziesiąt dziewięcioletnich nimf z rzeki Ocean i dwadzieścia nimf z rzeki Amnisos, których zadaniem było dbanie o stroje i psy bogini. Uważano to za wielkie wyróżnienie, pytanie jednak, czy towarzyszki Artemidy były tego samego zdania. Wielka Łowczyni była dla nich prawdziwą tyranką, wymagającą bezwzględnego posłuszeństwa i równie bezwzględnego zachowania dziewictwa, jako że sama nie chciała mieć nic wspólnego z mężczyznami. Tauryjczycy czcili ją nawet pod imieniem Zabójczyni Mężczyzn. Nasuwa to pytanie, czy czasem Artemida nie miała lesbijskich zapędów, no ale nie istnieją na ten temat żadne przekazy. Ten fakt o niczym nie świadczy – starożytni Grecy nie przywiązywali wagi do miłosnej zażyłości między kobietami, uważając ich wzajemne pieszczoty za coś całkowicie nieistotnego, niewartego wzmianki. W każdym razie upór Artemidy w kwestii dziewictwa jej towarzyszek był naprawdę niewzruszony. Gdy jedna z nich, imieniem Kallisto, zaszła w ciążę z samym Zeusem, rozgniewana bogini przemieniła ją w niedźwiedzicę i poszczuła psami. Przerażoną nimfę ocalił Zeus – urodziła potem syna Araksa, który został przodkiem Arkadyjczyków. Wizerunek Kallisto Zeus umieścił na nieboskłonie jako gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy.

Artemida chyba w ogóle nie uznawała mężczyzn za równych sobie, a już ich adorację odbierała jako zniewagę. Pewnego razu, gdy zakochał się w niej bóg rzeczny Alfejos, syn Tetydy, niewiele mogła mu zrobić, gdyż nie miała do czynienia z człowiekiem. Uciekła jednak Alfejosowi na wyspę Ortygię, gdzie wysmarowała i siebie i wszystkie swe towarzyszki białą glinką, dzięki czemu bożek nie mógł jej rozpoznać. Na cnotę Artemidy dybał też niejaki Otos, brat Efialtesa. Obaj byli nieprawymi synami Ifimedei i Posejdona, a proroctwo głosiło, że nie zabije ich ani bóg, ani człowiek. Pewni swej bezkarności bracia chcieli się dobrać do bogiń – Efialtes do Hery, zaś Otos do Artemidy. Ta jednak zwabiła ich obu podstępem na wyspę Naksos, gdzie ukazała się im w postaci białej łani. Bracia próbowali jednocześnie trafić zwierzę dzidą, jednak chybili i pozabijali się nawzajem. Zwykłemu śmiertelnikowi tym bardziej się dostało. Pewnego dnia niejaki Akteon dostrzegł ją, jak brała kąpiel i zagapił się jak cielę na gwiazdy. Skończyło się to dla niego bardzo źle – rozgniewana bogini zamieniła go w jelenia i poszczuła jego własnymi psami, które nie poznając swego pana rozszarpały go.

Raz się zdawało, że przyszła kryska na Matyska. Artemida zakochała się bowiem w myśliwym Orionie, synu Posejdona i Gorgony Euryale, najprzystojniejszym mężczyźnie swoich czasów. Do niczego jednak między nimi nie doszło, gdyż na skutek złośliwej intrygi Apollina bogini sama zabiła zalotnika. Błagała potem Asklepiosa, by przywrócił Orionowi życie. Ten się zgodził, ale nim zdążył dokonać tego czynu, zabił go Zeus. Artemida umieściła wizerunek niedoszłego kochanka między gwiazdami jako Strzelca. Nie jest jasne, czemu Apollo tak brzydko postąpił, gdyż zazwyczaj rodzeństwo sobie pomagało, szczególnie gdy szło o karanie krnąbrnych ludzi. Niedobrze było rozgniewać Artemidę. To ona przecież zesłała straszliwego dzika na Kalidonię, gdy jej król podczas dorocznego składania ofiar zapomniał o niej. Uwięziła też morską ciszą Agamemnona, płynącego ze swą flotą na wojnę trojańską. Z tego postępku wynika, że sam Posejdon, do którego przecież należało władanie morzami i oceanami, bał się bratanicy i nie ośmielał jej sprzeciwić. Artemida zażądała potem od Agamemnona, by jako ofiarę przebłagalną złożył na ołtarzu swą córkę Ifigenię. W ostatniej chwili jednak – jako że Ifigenia była dziewicą, a dziewictwo było wysoko cenione przez boginię – podmieniła dziewczynę na łanię, a ją samą przeniosła do Tauryfdy i uczyniła swą kapłanką. Ta podmiana ofiary z człowieka na zwierzę trochę przypomina historię Abrahama i Izaaka.

Czasem bogini czyniła jednak coś dobrego. Zesłała na przykład karmiącą niedźwiedzicę, by zajęła się wychowaniem Atalanty, córki króla Jazona i jego żony Klimene. Rozczarowany narodzinami dziecięcia płci żeńskiej król kazał bowiem porzucić dziewczynkę na Górze Partenijskiej. Takie ludzkie odruchy były jednak u niej wielką rzadkością. Kult Artemidy cechowało to samo okrucieństwo co boginię, która wedle przekazów w ogóle nie znała czegoś takiego jak litość. Na jej ołtarzach ginęły zwierzęta i ludzie, zarzynani lub paleni żywcem. W starożytnym Rzymie czczono ją pod imieniem Diany, bogini księżyca, a poświęcone jej kapłanki, podobnie jak westalki, musiały zachować dziewictwo. W razie złamania ślubów czystości miano zakopywać je żywcem – coś takiego zdarzało się jednak bardzo rzadko. Często natomiast owe kapłanki stanowiły rodzaj podręcznego burdeliku dla cesarzy, co stanowiło tajemnicę poliszynela. Jak widać, za czasów Imperium Romanum gniew bogów traktowano już tylko jako bat na ciemny lud….

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *