Ari-adne cz. II

Zawody zaplanowano na najgorętszą porę dnia. Wniesiono mnie do gimnazjonu i postawiono moją lektykę obok tronów moich rodziców. Matka: Piękna Pacifae, siedziała nieruchomo wpatrzona w arenę. Bardzo dobrze odnajdywała się w świecie przepełnionym okrucieństwem. Lubiła widok krwi a obok trupów przechodziła ze stoicko obojętnym wyrazem twarzy. Podobnie jak Ojciec odzywała się rzadko i z rezerwą. Nigdy mnie nie dotknęła. Z Ojcem mieliśmy bliższe relacje. Jej się bałam. Swoim dzieciom nie poświęciła ani chwili uwagi. Cały swój czas poświęcała trosce o urodę. Kiedy byłam małą dziewczynką na różne sposoby próbowałam się do niej zbliżyć, zawsze nieskutecznie. Dla Pacifae liczyła się tylko ona sama. Właściwie to nie mam matki. Wykarmiły, do snu tuliły, wychowały i o życiu opowiadały mi piastunki. Moja matka zaś dbała o to, abym zbytnio nie przywiązywała się do nikogo. Dziś również jest niedostępna. Wpatrzona w arenę wydaje się błądzić myślami gdzieś daleko, a jednocześnie usiłuje sprawiać wrażenie, że bardzo jest tu i teraz.

            Nagły wrzask kilkutysięcznego tłumu wyrwał mnie z zamyślenia. Na początek przewidziano walki niewolników. Musiała polać się krew. Ojciec jednak słynął z tego, że jeśli walczący nie został śmiertelnie ranny, to darował mu życie. To było uczciwe. Zjednywał tym sobie miłość wielu swoich poddanych. Zawsze istnieją jednak i tacy, których nigdy nie zaspokoi lekko pokropiony krwią piasek. Ci, z głodu wrażeń i z braku widoku juchy stają się najemnikami. Łączą tym samym przyjemne z pożytecznym.

Po pierwszych walkach zapowiedziano kolejne. Zaś na sam koniec przewidziano pokazowe zapasy naszych najlepszych zawodników z niektórymi Ateńczykami. Tezeusz też miał walczyć. Ani baldachim, ani wysiłki wachlującej mnie Mityleny nie uchroniły mnie przed narastającą irytacją. Dociekliwość podsuwała mi pytania:

– W jakim celu Ojciec zorganizował to widowisko? Czyżby działał na zwłokę? Chce odwrócić uwagę tłumów? Od czego?

Zawsze, kiedy przypływał z jeńcami z Aten fiesta odbywała się pod murami labiryntu. Ojciec był niezwykle miłosierny: Ofiary pojone były winem i nieprzytomne darowane bestii. A jak zakończy się dzisiejsza uczta?

            Od razu rzucało się w oczy, że Tezeusz jest doświadczonym wojownikiem, przebiegłym i niesamowicie silnym. Nikt nie mógł mu dorównać. Nadal jednak nie mówiono kim jest i w jakim charakterze przybył na Kretę. Już wkrótce miałam się wszystkiego dowiedzieć.

Chciałabym patrzeć na niego całą wieczność. Znajdowałam się w bardzo wygodnym położeniu: mogłam mu się przyglądać bez skrępowania, a im dłużej trwał spektakl, tym szybciej biło moje serce. Tezeusz zwyciężał wszystkie walki. Po ostatniej wzniósł ręce ku niebu i wielbił opiekującego się nim boga, po czym oddał pokłon w stronę królewskiej trybuny. Ojciec wstał i widowisko dobiegło końca. Tezeusz stał nadal wyprostowany i patrzył na mnie. Spuściłam wzrok. Kobieta nie od razu powinna odkrywać tajemnice swojego serca. Poczekałam aż lektyki z  moimi rodzicami oddalą się nieco i wydałam rozkaz zniesienia mnie do podziemi gimnazjonu. Tezeusz rozbudził we mnie nieznane dotąd uczucia: ciekawość i ekscytacja mieszały się z nadludzkim zachwytem.

Ze względu na towarzyszących nam niewolników zmuszeni byliśmy rozmawiać ściszonymi głosami. Musieliśmy więc podejść bliżej siebie, aby się lepiej słyszeć. Kiedy znalazłam się przy nim nie potrafiłam już udawać. Popatrzyłam mu w oczy, a wtedy on dotknął  mojej twarzy i przytulił mnie mocno do serca, jakby chciał mnie obronić przed złem całego świata. Tak to czułam.

Miał jednak walczyć. Zapewnił mnie, że przybył na Kretę, aby pokonać Minotaura. Odpowiedział tym samym na niemą prośbę mojego Ojca. Jeśli wygra, Ateny zostaną zwolnione ze składania potwornej daniny, a mój Ojciec może odczuje ulgę?

– Tezeuszu, jeśli wygrasz, to jak planujesz wyjść z labiryntu?

Nie miał planu poza tym, że poszuka drogi powrotnej.

Jeśli chciałam, aby przeżył, musiałam mu pomóc.

Miałam nadzieję, że Dedal budując labirynt ukrył gdzieś tajemne przejście. Niestety okazało się, że wyjście jest tylko jedno, ale Dedal podsunął inne rozwiązanie: Tezeusz zabierze ze sobą kłębek wełny, jego koniec przywiąże do wrót labiryntu a idąc w jego głąb będzie rozwijać nić. Jeśli wygra z Minotaurem będzie mógł wrócić „ po nitce do kłębka”.

Natychmiast wysłałam Aiglę z kłębkiem wełny do Tezeusza. Od tego momentu zaczęła się moja męka. Czas oczekiwania zawsze się dłuży. Wełna stała się dla mnie symbolem nadziei. Nie wiem dokładnie co stało się w labiryncie, ale nigdy wcześniej nie odczuwałam takiej euforii, takiej ulgi i zatykającej dech w piersiach radości, jak wtedy, gdy usłyszałam jego głos w mojej komnacie. Kiedy wracam myślą do tego momentu ogarnia mnie wdzięczność.

– Tezeuszu wróciłeś! Żyjesz! Co za radość!

– Ari-adne, nie ma teraz czasu, później porozmawiamy, musimy uciekać! Twój ojciec nigdy się  nie przyzna, że pragnął śmierci swojego syna i wyśle za nami pościg. Uprowadzenie jego córki nie zostanie też ulgowo ocenione.

Towarzysze niedoli Tezeusza uszkodzili wszystkie statki w porcie, poza tym, którym wypłynęliśmy.

Ojciec nas już nie doścignie.

Dziwna była ta ucieczka. Z jednej strony cieszyłam się na myśl o przyszłości, którą sobie zaplanowałam z Tezeuszem, a z drugiej zostawiałam całe moje dotychczasowe życie.

W nocy rozpętała się burza. Kapitan próbował skierować statek w stronę najbliższej wyspy, aby przeczekać sztorm  ale było już za późno. Płynęliśmy w całkowitych ciemnościach. Jedynie co jakiś czas horyzont rozświetlały błyskawice. Wściekłe fale zalewały pokład i rzucały okrętem tak, że wydawało się, że za chwilę zostanie rozerwany na pół. Żywioły kpiły sobie z ludzkich wysiłków. Nagle wszystko stanęło, jakby jakaś niewidzialna siła przecięła przede mną powietrze. I wtedy, gdzieś w głowie usłyszałam głos:

– Ari-adne, jeśli statek popłynie dalej rozbije się o skały i wszyscy zginiecie. Tylko ty możesz temu zaradzić.

– Ale jak? Zapytałam.

– Płyń do brzegu, nie bój się, ja się o ciebie zatroszczę.

– Kim jesteś?

-Tym, który Cię zna.

– A Tezeusz?

– Jeśli zrobisz to, o co cię proszę, Tezeusz przeżyje i każdy, kto znajduje się na pokładzie tego okrętu.

– Dlaczego ja?

– Pospiesz się Ari-adne za chwilę wpłyniecie na skały!

Miałam całkowitą pewność, że rozmawiam z kimś, kto mówi prawdę. Wiedziałam też, że słowa, które usłyszałam były kierowane tylko do mnie. Kiedy statek zatrzymał się, na pokładzie wybuchła panika. Kapitan wykrzykiwał jakieś komendy a marynarze zapewne usiłowali wykonywać jego rozkazy, jednak straszliwa ciemność całkowicie  to uniemożliwiała.

Skoczyłam natychmiast. Nie było czasu na zastanowienie. Nawet się nie bałam. To w sumie ciekawe: Całe życie odczuwasz lęk na myśl o śmierci. W kulminacyjnym momencie, dokładnie w chwili śmiertelnego zagrożenia strach znika. Działasz instynktownie, walczysz o życie. Sekunda wahania i wiesz, że sparaliżowane strachem ciało nie będzie zdolne wykonać jakiegokolwiek ruchu.

Morze natychmiast zamknęło się nade mną. Z całych sił starałam się wypłynąć na powierzchnię. Wynurzenie nie należało do przyjemnych, złapałam szybki oddech i natychmiast zakryła mnie kolejna ściana wody. Tym razem nie wystarczyło mi powietrza. Pamiętam jeszcze, że głową uderzyłam o cos twardego i prawdopodobnie straciłam przytomność.

Nie umarłam.

Ten sam wewnętrzny głos zapewnił mnie, że Tezeusz jest bezpieczny.

– A ja?

– Ty Ari-adne zostaniesz wkrótce królową. Poczekasz tu na mnie, a kiedy wrócę będziesz gotowa ślubować mi miłość.

– Kim jesteś?

– Jestem Die-us, twoja Obietnica.

Czasem ze mną rozmawia i kiedy chce, odpowiada na moje pytania. Wciąż jednak pamiętam Tezeusza. I tak trwam: Zawieszona pomiędzy tym czego pragnie moje serce a tym, kim mam się stać.

Maria Peszt 

About the author
Maria Peszt
przede wszystkim mama małej czwórki (Martynki, Miry, Michałka i Maksa); absolwentka iberystyki na UJ i studentka Studium Literacko-Artystycznego UJ. Uwielbia góry, las i łąkę. W wolnym czasie pisze baśnie, wiersze i opowiadania, śpiewa, maluje i szuka natchnienia w spotkaniach z przyjaciółmi i w historiach wyczytanych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *