Anykwariat

Miastem wstrząsnął grzmot. Gęsty mrok nieba rozświetlały tylko błyskawice. Krople deszczu z głośnym pluskiem uderzały o kostki chodnika. Ponadto wiał przenikliwy wiatr, który szeleścił złowieszczo liśćmi. Miasto otoczyły ciemne chmury, pełniąc rolę cichych strażników, ale i bezwzględnych obserwatorów tego, co ma się dopiero zdarzyć. Zmrok zapadł niedawno, ale przez gwałtowną burzę ulice były wyludnione. Po chodniku szła tylko Olga.

Dreszcze wstrząsnęły jej szczupłe ciało. Zapięła płaszcz pod szyję i wsadziła ręce głębiej do kieszeni. Niespokojnie lustrowała otoczenie. Czuła dziwny lęk w sercu, choć nie znała jego przyczyny. Miała niejasne przeczucie, że coś się stanie. Kolejny grzmot wstrząsnął miastem. Olga przyspieszyła kroku. Postanowiła wejść do któregoś sklepu i przeczekać ulewę.

Wiedziona nagłym impulsem nacisnęła klamkę najbliższych drzwi, która pod jej palcami ustąpiła. Dziewczyna niepewnie przekroczyła próg. Od razu zaatakował ją silny zapach starego papieru. Miejsce, do którego weszła okazał się antykwariatem.

Na jej powitanie odpowiedziało tylko echo. Speszona ruszyła w głąb pomieszczenia. Jedyne światło dawały świece, przez co poczuła się jak w kaplicy. Ostrożnie stawiała kolejne kroki. Wszech ogarniająca cisza sprawiała, że czuła się zdezorientowana.

Szła wzdłuż regałów, smakując opuszkami palców grzbiety książek. Wzięła do ręki jedną z nich. Otworzyła ją i zaczęła czytać podkreślony przez kogoś fragment:„James odwrócił wzrok z obrzydzeniem. Ze strachu nie mógł się poruszyć. Stał jak sparaliżowany. Wilkołak właśnie oderwał kawałek ciała chłopca. Krew kapała mu z pyska. Potwór oblizał się, nie przerywając posiłku”. Niżej następował szczegółowy opis stwora.

Olga, krzywiąc się, odłożyła książkę. Parę kroków dalej wyciągnęła inną, po chwili kolejną. Nieważne, którą księgę brała, wszystkie łączyło jedno – opowiadały o okropnych wytworach chorej wyobraźni. Dziewczynę ogarnął niepokój. Dłonie zaczęły jej się pocić. Zawołała parę razy, ale tym razem nawet echo nie odpowiedziało.

W pewnym momencie wpadła z głośnym pluskiem do jakiejś kałuży. Kiedy się pochyliła okazało się, że to jest…krew! Dziewczyna krzyknęła. Podniosła się i zaczęła biec. Chciała stąd jak najszybciej wyjść. Po chwili spostrzegła, że regały tworzą labirynt, w którym się zgubiła… Nie wiedziała, co ma robić. Wpadła w panikę.

Nagle usłyszała ryk, który zmroził jej krew w żyłach. Olga zamarła. Nieopodal rozległo się czyjeś człapanie. Dziewczyna wstrzymała oddech. Zaczęła się powoli cofać, uważnie obserwując korytarz przed sobą. Zobaczyła wpierw plamę światła, potem starą lampę naftową, a na końcu zgarbionego człowieka. Odetchnęła z ulgą:

– Jak dobrze, że pana znalazłam! Jest pan antykwariuszem? Obawiam się, że się zgubiłam. Może mi pan pokazać, gdzie jest wyjście?

Mężczyzna powoli podniósł na nią wzrok. Olga chciała krzyknąć, ale nie mogła wydusić z siebie słowa. Skóra człowieka była bowiem jasnozielona, a puste oczodoły sprawiały demoniczne wrażenie. Nozdrza szybko się poruszały, wciągając zapachy dookoła. Sine usta wykrzywiły się w grymas, który kiedyś można było nazwać uśmiechem.

– Świeża krew… Jestem taki głodny… Sama przyszła. – mówił, zbliżając się do dziewczyny.

Olga obudziła się z odrętwienia. Odwróciła się i pobiegła korytarzem – jak najdalej od mężczyzny przypominającego zombi.

Była tak przerażona, że nic nie widziała przed sobą. Z impetem wpadła na bandę kościotrupów. Miejscami wisiało im jeszcze gnijące ciało. Kreatury chwytały ją za ręce, płaszcz, ciągnęły za włosy. Dziewczyna próbowała się wyrwać, ale daremnie. Uratował ją kolejny ryk. Nieumarli puścili ją i rozbiegli się.

Olga stała otumaniona. Dlatego nie zobaczyła pary zamglonych, żółtawych oczu, które wpatrywały się w nią intensywnie zza regału. Nie zauważyła wielkich zębów potwora, długich łap i zmierzwionej, skudłaconej sierści. Nie mogła widzieć długiego języka, który oblizywał ogromny pysk poczwary. Dopiero, gdy stanęła z bestią oko w oko, zobaczyła ją. Był to wilkołak, który odpowiadał wyglądem stworowi z czytanej wcześniej książki.

Dziewczyna stała jak skamieniała. Serce jej tak waliło jakby chciało wyskoczyć z piersi. Chwyciła najbliższy regał i z ogromnym wysiłkiem zrzuciła parę książek na poczwarę. Dało jej to kilka cennych sekund na ucieczkę.

Biegła już na oślep. Pod wpływem długotrwałego wysiłku dyszała ciężko. Dopiero wtedy zauważyła, że zgubiła gdzieś swoją torebkę, a jej prawa dłoń jest cała we krwi. Zdenerwowana przygryzła wargę. Oderwała kawałek rękawa bluzki i zrobiła prowizoryczny opatrunek.

Zatrzymała się w samą porę. Jeszcze parę kroków, a spadłaby z urwiska. „Gdzie ja do diabła jestem?” – pomyślała ze zgrozą. Niedaleko niej znajdowały się schodki prowadzące w dół. Olga stanęła niezdecydowana, co ma zrobić. Jej gorączkowe rozważania przerwał ogłuszający ryk i popiskiwanie. Nie zastanawiając się dłużej, zaczęła schodzić.

Dźwięki zza pleców dodawały jej motywacji do robienia kolejnych kroków w nieprzeniknioną ciemność. Schodziła po omacku, dokładnie badając rękami otoczenie. Na dole zdumiona ujrzała jezioro! Granatowa tafla spowita była gęstą mgłą. Tylko upiorne zielone światło przebijało się przez nią, dzięki czemu w ogóle zobaczyła co ma przed sobą. Wszechstronna cisza przyprawiała Olgę o dreszcze. Nie słyszała nawet odgłosu fal… Taksując najbliższą okolicę, zdziwiona zauważyła małą łódkę wyrzuconą na brzeg. Zaintrygowana zaczęła iść w jej stronę.

Aby do niej dojść, musiała przejść przez płyciznę. Kiedy tylko postawiła stopę w wodzie, coś złapało ją za nogę. Blady strach padł na dziewczynę. Zaczęła się szamotać. Bez skutku, bezimienny stwór mocno ją trzymał. Kiedy jej wzrok przebił się przez mgłę, zobaczyła syrenę z blond włosami. Nagle potwór odwrócił się, a Olga ujrzała przekrwione oczy. Niespodziewanie syrena pociągnęła ją na głęboką wodę. Dziewczyna naprędce wzięła głęboki wdech, ale już po chwili zabrakło jej powietrza w płucach. Momentalnie pociemniało jej w oczach. Straciła przytomność…

***

Olga poczuła ostry ból przenikający całe ciało. Z głośnym jękiem odwróciła się na bok i otworzyła oczy. Stopniowo jej wzrok przyzwyczajał się do ogarniającej wokół ciemności. Okazało się, że leży obok regału z książkami. Jezioro i syrena zniknęły, jakby były tylko częścią złego snu. Olga przełknęła głośno ślinę. Usiadła, opierając się o książki. Trzęsła się na całym ciele, rzucając niespokojne spojrzenia dookoła. Po chwili westchnęła ciężko i wstała. Powłócząc nogami, ruszyła w stronę zakrętu. Bojąc się tego, co zobaczy, skręciła.

Nie wierzyła własnym oczom. Przed sobą miała drzwi, którymi weszła do antykwariatu! Z wrażenia nie mogła się ruszyć. Chwilę niewiarygodnego szczęścia przerwał przenikliwy krzyk. Olga zaczęła biec w stronę drzwi. Za sobą słyszała zatrważające odgłosy. Strach dodał jej skrzydeł. Dopadła do drzwi i chwyciła za klamkę. Zamknięte! Przez chwilę szamotała się z nią. Bez skutku. Już czuła na plecach oddech potworów! Zamknęła oczy i powoli odwróciła się przodem do ścigających…

About the author
Kamila Zielińska
Studentka, uwielbiająca chodzić własnymi ścieżkami i leżeć na trawie. Patrzy wtedy w niebo i macha do gwiazd. Kocha wizyty po drugiej stronie lustra, dlatego uwielbia czytać. Kiedy zejdzie na ziemię, co nie zdarza się zbyt często, z radością przelewa swoje myśli na papier, mając nadzieję na związaną z tym przyszłość. Współpracuje z portalami Szuflada.net oraz prozaicy.blogspot.com. Plany na przyszłość? Tak wiele, że potrzebuje 9 żyć, by je wszystkie spełnić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *