Antyczny heros staje się superbohaterem – obraz Perseusza we współczesnym kinie

Temat wzajemnego oddziaływania greckiej mitologii i historii o superbohaterach prezentowany jest przeważnie przez pryzmat wpływu antycznych opowieści na przygody postaci z kolorowych zeszytów. Rzadko zdarza się, że próbuje się dostrzec wpływ historii superbohaterskich na współczesne adaptacje greckiej mitologii. To zrozumiałe – wszak nietrudno dowieść, iż bez Heraklesa nie byłoby większości komiksowych bohaterów, których sprawność fizyczna (zwłaszcza siła) znacznie przewyższa możliwości przeciętnych śmiertelników. Mało tego, wspomniany heros pojawia się nawet w komiksach wydawnictwa Marvel, będąc członkiem jednego z wielu składów grupy Avengers. Jeszcze bardziej dobitny przykład stanowią historie wydawane przez DC Comics, w których często można spotkać antycznych herosów i bogów, a jedna ze sztandarowych bohaterek tego wydawnictwa, Wonder Woman, jest amazonką. Łatwiej zatem odnaleźć w historiach superbohaterskich antycznego herosa, choćby nie przedstawionego bezpośrednio, niż superbohatera w opowieściach pretendujących do miana adaptacji greckiej mitologii. Sytuacja taka pewnie by się utrzymała, gdyby nie wzrost znaczenia produkcji filmowych z superbohaterami.

P5190027

Od końca lat dziewięćdziesiątych zaobserwować można prawdziwą modę na adaptacje popularnych amerykańskich komiksów. I mimo że Superman oraz Batman pojawiają się na złotym i srebrnym ekranie od dziesięcioleci, dopiero masowe przeszczepienie na kinowy ekran bohaterów z wydawnictwa Marvel sprawiło, że filmy o superbohaterach stały się stałym punktem kolejnych sezonów kinowych. Nakłady zeszytów z przygodami obdarzonych nadludzkimi mocami bohaterów nigdy nie należały do niskich, a gadżety związane z nimi produkowano od lat, jednak to właśnie filmy, sprawiły że takie postacie jak Hulk, Iron-man czy grupa X-men zaistniały w masowej świadomości nie tylko u Amerykanów. Wraz z zainteresowaniem widowni wzrosło zainteresowanie producentów i wielkich wytwórni, a produkcje o superbohaterach zaczęły wpływać również na inne rodzaje kina rozrywkowego.

Mniej więcej w tym samym okresie, co boom na superbohaterów, w kinie rozpoczął się renesans tzw. kina sandałowego. O ile jednak rozmiarów tego pierwszego nikt początkowo nie przewidział, o tyle z powrotem z opowieściami osadzonymi w czasach starożytnych wiązano spore nadzieje i już dzisiaj, z perspektywy lat, można stwierdzić, że nie zostały one w pełni spełnione. Wszystko rozpoczęło się w roku 2000 od nagrodzonego pięcioma Oscarami obrazu Ridleya Scotta pt. „Gladiator”. W 2004 pojawiły się dwa duże filmy osadzone w antycznych realiach: inspirowana „Iliadą” „Troja” Wolfganga Petersena i opowiadający historię wielkiego macedońskiego zdobywcy, „Aleksander” Olivera Stone’a. Oba obrazy spotykały się z raczej chłodnym przyjęciem krytyki, co nie zmienia faktu, że realizatorsko były to naprawdę wielkie produkcje. Dwa lata później w kinach pojawił się film pt. „300” Zacka Snydera, będący adaptacją komiksu Franka Millera pod tym samym tytułem, a opowiadającego o bitwie pod Termopilami. Obraz ten stał się prawdziwym popkulturowym zjawiskiem, zdobywając rzesze fanów i doczekując się wielu nawiązań i przeróbek (zazwyczaj parodystycznych). Można śmiało stwierdzić, że tak jak „Gladiator” rozpoczął nową modę na filmy osadzone w czasach starożytnych, tak „300” ją podtrzymał i nieco odświeżył, tym razem jednak porzucając wizualny realizm kosztem oryginalnej wizji plastycznej. Kolejne duże produkcje, które warto tutaj wymienić, to kino bazujące na greckiej mitologii: „Starcie tytanów” z 2010 roku, „Immortals. Bogowie i herosi” z 2011 roku oraz będący kontynuację tego pierwszego „Gniew tytanów” z 2012 roku. W międzyczasie pojawiło się jeszcze kilka mniejszych produkcji, które do polskich kin trafiały z dużym opóźnieniem lub od razu pojawiały się na rynku DVD, takich jak: „Ostatni legion” z 2007, „Agora” z 2009, „Centurion” z 2010 czy „Dziewiąty legion” z 2011 roku. To tylko część nowych filmów osadzonych w antycznych realiach, a wypadałoby do nich dodać jeszcze wiele obrazów telewizyjnych, wśród których na wyszczególnienie zasługują seriale „Rzym” oraz „Spartakus”. Ten pierwszy stanowi modelowy przykład produkcji, w której twórcy, nie zapominając o opowieści, położyli ogromny nacisk na wierność historycznym realiom, z kolei drugi to seria, która stawia przede wszystkim na atrakcyjność wizualną, w wielu miejscach inspirując się wspomnianym wcześniej filmem „300”.

Obrazem jeszcze sprzed omawianego przeze mnie okresu, o którym warto w tym miejscu wspomnieć, jest „Herkules” – film animowany studia Disneya z 1997, który wyreżyserowali John Musker i Ron Clements. Bez Herkulesa (czy jego helleńskiego odpowiednikaHeraklesa) nie powstałby pewnie Superman. Tak jak ten pierwszy jest najsłynniejszym bohaterem mitologicznym, tak drugi podobną rangę ma wśród postaci powołanych do życia na kartach komiksów. Nie wiadomo dokładnie na ile tworząc Człowieka ze Stali Joe Shuster i Jerry Siegel czerpali z historii syna Zeusa i Alkmeny, lecz sam fakt istnienia takich inspiracji wydaje się oczywisty. Tworząc animowanego „Herkulesa” jego autorzy wyraźnie inspirowali się z kolei przygodami, czy raczej kanoniczną historią Supermana – tak tą znaną z kart komiksów, jak i zaprezentowaną w produkcji filmowej z 1978 roku w reżyserii Richarda Donnera. W ujęciu Muskera i Clementsa Herkules narodził się na Olimpie, jako prawowity syn Zeusa i Hery, a na Ziemię trafił w wyniku porwania. Tutaj stracił swą nieśmiertelność, jednak pod względem siły nadal przewyższał wszystkich ludzi. Odnaleziony został przez parę bezdzietnych rolników, Amfitriona i Alkmenę, których Herkules uważał za swych prawdziwych rodziców. Prawda o jego pochodzeniu wyjawiona została dopiero, kiedy osiągnął pełnoletniość i dla zasięgnięcia informacji udał się do odludnej świątyni Zeusa, w której pierwszy raz usłyszał głos swego prawdziwego ojca. W tej opowieści Jor-El i Lara to Zeus i Hera, Jonathan i Martha Kentowie to Amfitrion i Alkmena, a wyemancypowana Megara nasuwa skojarzenia z Lois Lane. Na tym nie kończą się podobieństwa animowanej opowieści o Herkulesie do historii Ostatniego syna planety Krypton, a warto wspomnieć, że w tej produkcji można jeszcze odnaleźć nawiązania m.in. do sagi „Gwiezdnych Wojen”. Z mitologii, historii starożytnej, a także rozmaitych dzieł kultury popularnej czerpią również dwa seriale fabularne z lat 90: „Herkules” oraz wywodząca się z niego „Xena”. Każde z tych dzieł stanowi jednak materiał zbyt obszerny, aby się nimi w tym miejscu należycie zająć, przejdę więc do prezentacji wybranych obrazów kinowych, zaczynając od „Gladiatora”.

Nazwanie „Gladiatora” filmem inspirowanym komiksami o superbohaterach byłoby z pewnością nadużyciem, ale już w tym obrazie odnaleźć można parę wątków, które często pojawiają się w historiach komiksowych. Głównemu bohaterowi zabito rodzinę, w efekcie czego motorem jego działań stało się pragnienie zemsty. Przybrał również maskę, aby ukryć oblicze przed swym przeciwnikiem, cesarzem Kommodusem. Jego początkowe pragnienie zemsty z czasem przeobraziło się w walkę w słusznej sprawie, jaką stało się obalenie okrutnego władcy. Motyw zemsty za śmierć najbliższych odnaleźć można choćby w historiach o Batmanie i Punisherze. W odróżnieniu jednak od komiksowych postaci, Maximus, czyli tytułowy „Gladiator”, dokonując zemsty poświęca sam siebie, nie może zatem kontynuować swej walki, stając się superbohaterem w tradycyjnym tego słowa rozumieniu. Zresztą nic nie wskazuje na to, że stałby się nim nawet gdyby przeżył…

„Troja” jest zdecydowanie bliżej pierwszej części tytułu niniejszego artykułu. „Iliada”, która była inspiracją do powstania filmu, pełna jest herosów, żeby wymienić tylko Achillesa i Hektora. O ile jednak poemat Homera przepełniony jest bogami i zjawiskami nadnaturalnymi, o tyle w swym obrazie Wolfgang Petersen skierował się w stronę realizmu, pozbawiając fabułę swojego obrazu wszelkich ingerencji istot wyższych. Na ile był to właściwy krok, nie mnie osądzać, warto jednak zaznaczyć, że podobne ciążenie ku realizmowi odnaleźć można w wielu opowieściach o superbohaterach. Aby pozostać w kręgu filmowym wystarczy wspomnieć o bohaterach Marvela, którzy swe zdolności zawdzięczają nauce. Radioaktywność dała moce Hulkowi i Spider-manowi, stworzona w laboratorium substancja ze Steve’a Rogersa uczyniła Kapitana Amerykę, a niezwykle zaawansowana technologia pozwoliła na skonstruowanie zbroi Iron-mana. I mimo że ekranowe wyczyny wspomnianych bohaterów trudno określić jako realistyczne, to bliżej im do fantastyki naukowej niż fantasy, czy opowieści o zjawiskach paranormalnych. O krok dalej idzie jeszcze Christopher Nolan, autor najnowszych ekranizacji „Batmana”, czyniąc przygody tego bohatera tak realistycznymi, że widz postrzega go bardziej jak specjalnego agenta, bądź komandosa wyposażonego w najnowsze zdobycze techniki, niż tradycyjnego superbohatera w nieco cyrkowym kostiumie. I mimo że „Troja” jest obrazem starszym od pierwszego nolanowego „Batmana”, to można w niej dostrzec podobną chęć uczynienia prezentowanej opowieści jak najbardziej prawdopodobną. To specyficzne dążenie twórców ku realizmowi ma zapewne sprawić, że widz spojrzy na obraz bardziej jak na widowisko historyczne niż mitologiczne. Niestety, o takim postrzeganiu „Troi” nie może być mowy, gdyż samo wyrzucenie z fabuły pierwiastka boskiego, nie czyni wydarzeń na ekranie dużo bardziej prawdopodobnymi. Zabrakło w tym przypadku choćby dbałości o realia epoki mykeńskiej, w której tradycyjnie osadza się akcję „Iliady”.

P5190029

Inną drogą poszedł Zack Snyder tworząc „300”. Jego obraz traktuje o prawdziwych, dość dobrze poznanych wydarzeniach, dzięki czemu reżyser miał doskonałą bazę do stworzenia realistycznego, wiernego historycznym realiom dzieła. Snyder zamiast tego nakręcił wierną adaptację komiksu Franka Millera pod tym samym tytułem. Aby nie pozostawić wątpliwości, co do pierwowzoru swojego obrazu, nadał mu bardzo oryginalną formę, której cechą charakterystyczną są malarskie tła, liczne spowolnienia akcji i paleta barw, w której dominują odcienie sepii. Mało tego, do filmu dołożył jeszcze kilka elementów, których nie było w komiksie, a które miały sprawić, że ekranowym „300” bliżej będzie do opowieści fantasy niż filmu historycznego. Niestety, te wyraźne zabiegi nie do końca przyniosły efekt, gdyż reżyser i tak spotkał się z zarzutami, iż przekłamuje historię. A przecież o przekłamywaniu powinna być mowa w przypadku, kiedy twórcy siląc się na realizm przeinaczają (celowo bądź nie) fakty historyczne, a nie kiedy od początku traktują swoje dzieło jak widowisko fantastyczne inspirowane prawdziwymi wydarzeniami.

„300” bez komiksowego pierwowzoru nigdy by nie powstało, a gdyby nie trend  realistycznego prezentowania bohaterów „Troja” byłaby bardziej wierna „Iliadzie”… A jak opowieści o superbohaterach, a zwłaszcza ich ekranowa popularność, wpłynęły na najnowsze przedstawienia czasów starożytnych, a konkretnie mitycznych herosów?

Jednym z dwóch bohaterów antycznych, który w kinie zyskał swe superbohaterskie wcielenie jest Tezeusz, główny bohater filmu „Immortals. Bogowie i herosi” Tarsema Singha. Warstwa wizualna tego obrazu wyraźnie nawiązuje do wspomnianych wyżej „300”, a zaprezentowana w nim historia spokojnie mogłaby posłużyć za podstawę kolejnej przygody jakiegoś popularnego superbohatera. Tezeusz to chłopak, który żyje nieświadomy swego boskiego pochodzenia. To wychodzi na jaw dopiero w chwili zagrożenia, niczym nadprzyrodzone moce. Młodzieniec, jak to superbohater, początkowo nie akceptuje swojego dziedzictwa (czyli właśnie mocy, które  nierzadko przez komiksowych bohaterów postrzegane są jak przekleństwo). Na domiar złego przeciwnik zabija mu matkę. Od tej pory kierują nim dwa pragnienia: zemsty i ochrony swego ludu. Oczywiście oba są spełnione, po drodze również zaspokojone zostaje najbardziej cielesne z pragnień, a bohater odnajduje swą drogę i wieczną chwałę. Jego przeciwnik to typowy czarny charakter – inteligenty, bezwzględny i z pozoru niepokonany. Ma na swych usługach wielu siepaczy, z których jeden nosi maskę byka. To ostatnie jest oczywistym nawiązaniem do Minotaura. Co prawda, podobnych nawiązań można odnaleźć w tym obrazie więcej, jednak próżno wśród nich szukać wyraźniejszych śladów tradycyjnego mitu o Tezeuszu. Również bogowie greccy niewiele mają wspólnego z tradycyjnymi wyobrażeniami i wyglądają bardziej jak drużyna… superbohaterów.

Najpełniej w nurt superbohaterski wpisuje się filmowy cykl z tytanami w tytule. Jak do tej pory składają się na niego dwa obrazy: „Starcie tytanów” (2010) Louisa Leterriera i „Gniew tytanów” (2012) Jonathana Liebesmana. Co istotne, ten pierwszy jest remakiem filmu z 1981 roku, którego polski tytuł brzmi „Zmierzch tytanów” (reż. Desmond Davis). Remakiem bardzo swobodnym, kopiującym tylko główny zrąb fabuły, dodającym kilku nowych bohaterów i wątków pobocznych, które jeszcze bardziej oddalają historię Perseusza od mitologicznego pierwowzoru. A trzeba wiedzieć, że już obraz z początku lat osiemdziesiątych cechował się dużą swobodą w przedstawianiu mitologicznej historii.

„Zmierzch tytanów” jest jednak jeszcze stosunkowo wierny mitologicznemu pierwowzorowi, a poważniejsze ingerencje w treść mitu stanowią przede wszystkim takie elementy, jak chęć zemsty Tetydy na głównym bohaterze, postać jego arcywroga Kalibosa, wprowadzenie do opowieści Pegaza, a także nadanie mitologicznemu potworowi morskiemu imienia Kraken. Elementy wspólne dla filmu i mitu, to na pewno magiczny oręż Perseusza (w filmie pojawia się tylko tarcza, hełm oraz miecz), jego miłość do Andromedy, fakt, że zgubę na Joppe zesłała pycha Kasjopei, a także takie postacie jak Graje i Meduza. Filmowa wersja mitu o Perseuszu pochodząca 1981 roku dosyć wiernie przedstawia jego oryginalne brzmienie, a biorąc pod uwagę fakt, że sama opowieść już w starożytności miała kilka wersji można wręcz uznać omawianą adaptację za wierną. W tym miejscu wypada jednak się zatrzymać przy Pegazie, którego pojawienie się w opowieści nie jest li tylko wymysłem reżysera, lecz następstwem faktu, że skrzydlaty koń od dawna towarzyszył Perseuszowi na wielu dziełach sztuki. W remake’u Pegaz zmienił maść i stał się czarnym rumakiem. Pojawił się też w animacji o Herkulesie. Skrzydlaty rumak spełnia w tych dziełach dwojaką rolę – zwierzęcego przyjaciela superbohatera oraz jego środka transportu. Z jednej strony jego rolę można więc przyrównać do tej, jaką w opowieściach o Supermanie pełnił pies Krypto (do takiej mu bliżej w „Herkulesie”), a z drugiej do Batmobilu (do takiej ogranicza się zwłaszcza w „Gniewie tytanów” – i to nie tylko ze względu na czarne umaszczenie).

Jeśli już został przywołany „Gniew tytanów”, to najwyższa pora przejść do właściwego tematu niniejszego artykułu, czyli Perseusza we współczesnym kinie. „Starcie tytanów” wniosło do historii tak dużo wątków, że ciężko mówić w tym przypadku nie tylko o wiernej adaptacji mitu, ile o wiernym remake’u. W filmie Leterriera Perseusz zostaje wyłowiony z morza przez ubogiego rybaka. W skrzyni z chłopcem znajduje się również ciało kobiety. W ten sposób już na początku twórcy pozbywają się Danae, a los chłopca przypomina ten, który spotkał Supermana. Drewniana skrzynia stała się odpowiednikiem kapsuły, a ubogi rybak odnalazł na środku morza upragnionego syna, tak jak kiedyś Kentowie w przydrożnym polu odnaleźli kapsułę z przybyszem z Kryptona. Chłopiec zyskuje nową rodzinę, jednak gdy jest już dojrzałym mężczyzną wszyscy jej członkowie giną z winy bogów, przez co działania bohatera zaczyna determinować pragnienie zemsty. Pochodzenie Perseusza wychodzi na jaw dopiero później. Okazuje się, że Zeus posiadł jego matkę pod postacią Akryzjosa – jej męża, króla, który miał zostać w ten sposób ukarany za atak na Olimp. Perseusz w ujęciu Leterriera to typowy bohater z przymusu, który decyduje się pomóc bliźnim tylko dlatego, że nikt inny nie może. Źródłem jego supermocy jest boskie pochodzenie. W komiksach bohaterów, którzy odziedziczyli moce po rodzicach nie brakuje, czego najlepszym przykładem są kolejne pokolenia marvelowskich mutantów oraz znany również z kinowych ekranów Blade, którego matką była wampirzyca. Podobnie zatem jak wielu bohaterów komiksowych, a przede wszystkim herosów antycznych, Perseusz skazany jest na bohaterstwo przez swoje pochodzenie. Niczym współczesny superbohater przed tą rolą jednak się wzbrania. Perseusz traci przybraną rodzinę, co staje się impulsem, który powoduje, że wchodzi w skórę bohatera. W końcu Spider-man też zaczął pomagać ludziom pod wpływem śmierci wuja. Samo pochodzenie jednak nie wystarczy i – tak jak Iron-man czy Batman – Perseusz potrzebuje „gadżetów”. Właściwie to jednego magicznego przedmiotu, który otrzymuje od bogów. Dobrze widoczne jest w tym miejscu, jak bardzo filmy upraszczają mitologię: w oryginale Perseusz otrzymał miecz, tarczę, sakwę, sandały i hełm, w pierwszej ekranizacji już tylko trzy z tych przedmiotów, a w omawianej produkcji jedynie miecz. Podobnie jak Perseusz odrzuca swe boskie pochodzenie, tak nie chce przyjąć nawet boskiego daru. Przez cały obraz przewija się motyw konfliktu Perseusza z Zeusem i odpowiadający mu motyw wojny ludzi z bogami. Wydaje się, że bogowie nie chcą wojny, gdyż Zeus ma słabość do ludzi, których, wg twórców filmu, stworzył, więc mimo ich poczynań pozostaje im przychylny, wspierając również misję swego syna. Ostatecznie Perseusz przyjmuje pomoc Zeusa, ale po swym triumfie odrzuca ofertę wstąpienia na Olimp i wybiera życie śmiertelnika.

JM1_1935.dng

Będący sequelem „Starcia tytanów”, „Gniew tytanów” ma wszystkie cechy, którymi charakteryzują się kontynuacje kinowych hitów, w tym tych opowiadających o przygodach superbohaterów, czyli mówiąc prosto: niby to samo, ale więcej i lepiej. Podobnie jak w opowieściach o superbohaterach, geneza protagonisty została przedstawiona w poprzedniej części, więc tym razem twórcy mogli skupić się tylko na jego walce z czarnym charakterem. Superbohaterowie często mierzą się z tymi samymi przeciwnikami, którzy, mimo że zostają pokonani, to zazwyczaj udaje im się przetrwać i ponownie zaatakować. W przypadku „Gniewu tytanów” powraca Hades. Kolejną prawidłowością jest, że w kolejnych filmach liczba przeciwników danego bohatera rośnie wprost proporcjonalnie do cyfry, która znajduje się w tytule dzieła. Hades znajduje sojusznika w Aresie, który jest typowym przykładem syna zazdrosnego o względy ojca. Podobna sytuacja miała miejsce w filmowym „Thorze”, gdzie przybrany brat głównego bohatera stał się jego najzacieklejszym wrogiem. Idąc dalej, jeśli w pierwszej części ostateczne zagrożenie stanowił Kraken, to tym razem musiał go zastąpić stwór jeszcze bardziej przerażający i jeszcze większy. Tę niewdzięczną rolę przyjął na siebie jeden z najpotężniejszych tytanów, ojciec wielu bogów, Kronos. Jego rola w filmie ogranicza się przede wszystkim do siania zniszczenia, przez co bliżej mu do znanego z poprzedniej produkcji Krakena, czy, idąc tym tropem, filmowych potworów pokroju Godzilli, niż istoty najwyższej. Filmowcy sięgający po mity bardzo chętnie czynią z tytanów przykład śmiertelnego zagrożenia, będącego uosobieniem chaosu i ostatecznej zagłady ludzkości i bogów. Tak zostali przedstawieni w – przywoływanych już –  animowanym „Herkulesie” oraz „Immortals. Bogach i herosach”.

54_71263384

W tej części Perseusz nie kieruje się już nienawiścią do bogów, lecz potrzebą ochrony syna. Pragnie dla siebie i dla niego prostego życia rybaka, jednak nie jest w stanie uciec przed swym dziedzictwem. Starsza kobieta z jego wioski mówi mu wprost: „Posiadając moc, masz także obowiązki”. Zdanie to jak żywo przypomina słynne słowa, które Peter Parker, czyli Spider-man, usłyszał od swego wuja, pouczającego go, że z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Z jednej strony Perseusz stara się uchronić swego syna przed niebezpieczeństwem, a z drugiej uwolnić ojca z rąk Hadesa. W tym zadaniu odnajduje sprzymierzeńców: Andromedę i łotrzyka Agenora. Królewna, którą ocalił w pierwszym filmie, teraz jest królową i roztropnym dowódcą, ma więcej wspólnego z Wonder Woman czy Xeną, niż swoim mitycznym pierwowzorem. Z kolei Agenor to przeciwieństwo Perseusza. Też jest pół-bogiem, synem Posejdona, jednak ani mu w głowie kariera bohatera, a tym bardziej spokojnego rybaka. To złodziej i oszust, a także doskonały żeglarz, który charakterem i zachowaniem przypomina kapitana Jacka Sparrowa z filmowego cyklu o „Piratach z Karaibów”. Dużo większą rolę niż w poprzedniej części odgrywają w „Gniewie tytanów” bogowie olimpijscy, a jeśli już mowa o podobieństwach do innych filmów, to filmowy Zeusa i Hades nasuwają skojarzenia z Gandalfem i Sarumanem z ekranizacji „Władcy Pierścieni”. Nie zabrakło również odniesień do „Gwiezdnych Wojen”. Do Tartaru, w którym więziony jest Kronos, prowadzi tylko jedno niewielkie wejście, a model, na którym zaprezentowano je w filmie, nasuwa skojarzenia z Gwiazdą Śmierci. Zresztą scena zabicia przez Perseusza Kronosa przypomina scenę zniszczenia Gwiazdy Śmierci przez Luke’a Skywalkera.

Ostatecznie pomiędzy Zeusem a Hadesem dochodzi do pojednania, a heros zwycięża zawistnego Aresa i potężnego Kronosa, ocalając przy okazji syna i zdobywając kobietę. I mimo że koniec filmu sugeruje rychły zmierzch greckich bogów, a Perseusz czyni pierwszy krok do zostania królem, nie ulega wątpliwości, że los jeszcze wystawi go na próbę. Poprzednim razem zawiesił swoje bohaterstwo na kołku, teraz mówiąc synowi, że nie wrócą do domu i dając mu miecz, godzi się z rolą jaka przypadła mu w udziale. Bo Perseusz jest bohaterem nie tylko przez fakt boskiego pochodzenia, ale przez to, że potrafi z tego pochodzenia uczynić właściwy użytek, mając świadomość, że „posiadając moc, ma także obowiązki”. Słowa Hefajstosa, który mówi, iż „jest wielu bezużytecznych pół-bogów”, dodatkowo świadczą o wyjątkowości Perseusza. Jego ranga przypomina trochę tę, którą w komiksach Marvela posiadają X-Meni, będący tymi spośród mutantów, przedstawicieli gatunku Homo Superior, którzy postanowili ze swoich mocy zrobić szlachetny użytek.

Współczesne filmy inspirowane mitologią swobodnie mieszają wątki, czerpiąc nie tylko z komiksów i innych produkcji filmowych, ale przede wszystkim z rozmaitych mitów, które nie zawsze mają wiele wspólnego z kanoniczną wersją historii, którą twórcy próbują opowiedzieć na ekranie. Właśnie dlatego Herkules dosiada Pegaza, a Perseusz zabija Minotaura strzegącego labiryntu. Filmowcy korzystają z wielu źródeł, jak gdyby zapominając, że zarówno historie Perseusza, jak i Tezeusza oraz Heraklesa są na tyle bogate, że wystarczyłoby ich na kilka części filmowej opowieści. Widocznie chcą swoje dzieła jak najbardziej uatrakcyjnić, wychodząc z założenia, że im więcej rozpoznawalnych mitologicznych stworów, tym lepiej. W związku z tym można tylko zgadywać, czy w kolejnej odsłonie swych ekranowych przygód, Perseusz będzie walczył z Hydrą czy z Atlasem… Taki zabieg nie jest niczym dziwnym w komiksowych opowieściach, gdzie różni bohaterowie potykają się często z tymi samymi przeciwnikami. Może zatem, jeśli mitycznych herosów we współczesnych filmach należy postrzegać jak superbohaterów, to na mityczną Helladę, którą zamieszkują, trzeba spojrzeć jak na jeszcze jedno komiksowe uniwersum?

Paweł Panic

 

 

Bibliografia:

 

Czartoryski B., Starcie tytanów [on-line:]

http://www.film.org.pl/prace/starcie_tytanow.html [15.07.2012].

 

Długosz J. M., Z mieczem, ale w sandałach (czyli Herkules w oliwie) [on-line:]

http://www.polityka.pl/kultura/1504958,1,starcie-tytanow-juz-w-kinach.read [15.07.2012].

 

Graves R., Mity greckie, Warszawa 1992.

 

Majmurek J., Monomit w 3D [on-line:]

http://www.dwutygodnik.com/artykul/3379-monomit-w-3d.html [15.07.2012].

 

Marciniak K., Mitologia grecka i rzymska. Bohaterowie ponad czasem, Warszawa 2010.

 

Ozdobińska J., Grecki heros powraca [on-line:]

http://www.emetro.pl/emetro/1,85652,11448292,Grecki_heros_powraca.html [15.07.2012].

 

Pluciński Piotr, Sandałem w widza. O historycznych superprodukcjach [on-line:] http://www.stopklatka.pl/artykuly/artykul.asp?wi=64604 [15.07.2012].

 

Wróblewski J., Rodzinne porachunki bogów [w:] Polityka, 2012, nr 14 (2853), Warszawa 2012.

 

Zwierzchowski P., Herkules brat Supermana [w:] Kultura Popularna, 2003, nr 1 (3), Warszawa 2003.

 

Filmografia:

 

300, reż. Zack Snyder, USA 2006

 

Gladiator, reż. Ridley Scott, USA, Wielka Brytania 2000.

 

Gniew tytanów, reż. Jonathan Liebesman, USA 2012.

 

Herkules, reż. John Musker, Ron Clements, USA 1997.

 

Immortals. Bogowie i herosi, reż. Tarsem Singh, USA 2011.

 

Starcie tytanów, reż. Louis Leterrier, USA 2010.

 

Troja, reż. Wolfgang Petersen, USA, Wielka Brytania, Malta 2004.

 

Zmierzch tytanów, reż. Desmond Davis, USA, Wielka Brytania 1981.

 

About the author
Paweł Panic
Z wykształcenia historyk, z zawodu muzealnik. Lubi czytać komiksy i stare czasopisma o grach komputerowych, a przede wszystkim pisać. Pisze głównie o tym, co przeczytał. Jego teksty znaleźć można na portalu Aleja Komiksu, w Zeszytach Komiksowych oraz w książce „Komiks i jego konteksty”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *