Antonio Manzini „Żebro Adama”

zebro-adama

Rocco Schiavone, charakterny detektyw rodem z Rzymu, a aktualnie przebywający na zesłaniu w zimnej Aoście, powraca. „Żebro Adama” Antonia Manziniego to drugi po „Czarnej trasie” (także recenzowanej na portalu Szuflada¹) kryminał przedstawiający prowadzone przez niego śledztwa.

Jest już marzec, ale w Aoście na próżno wypatrywać oznak wiosny. Nie tylko to martwi nieprzywykłego do takiej pogody Rocca. W miasteczku zostało znalezione ciało Ester Baudo. Kobieta wisiała we własnym mieszkaniu na sznurze przeczepionym do żyrandola. Nie było to jednak samobójstwo. Rocco jest wściekły. Na jego prywatnej skali upierdliwości dochodzenie w sprawie zabójstwa osiągnęło najwyższy, dziesiąty stopień. Wicekwestor (przez wszystkich uparcie tytułowany komisarzem) raz jeszcze musi zanurzyć się w najgorszych zakamarkach ludzkiego umysłu, by znaleźć mordercę.

A żeby to zrobić, musiał wejść w chore głowy tych ludzi, przybrać ich obleśną skórę, upodobnić się do nich i zejść w głąb szamba, by z latarką w ręku spenetrować najpodlejszą i najbrudniejszą część istoty ludzkiej. Musiał zaczaić się w tym bagnie, aż skurwiel, czyli winny, pojawi się w zasięgu. Potem wreszcie mógł wrócić na powietrze i się opłukać. Tyle że wiele dni czy wręcz miesięcy zajmowało mu pozbycie się brudu. Zawsze coś zostawało przyklejone do skóry (s. 239-240).

Na domiar złego wraca stara sprawa z Rzymu, przez którą bohater omal nie wylądował w więzieniu. Miał szczęście, że został tylko zesłany do Aosty. Niestety, historia ma dalszy ciąg, więc Rocco musi dokończyć to, co zaczął, nie zważając na konsekwencje.

Akcja powieści obejmuje zaledwie siedem dni. Dla wicekwestora, którego miejscowi stróże prawa zdążyli już ochrzcić „błyskawicą”, to aż nadto, by znaleźć mordercę. Intryga kryminalna jest dobrze poprowadzona i do samego końca trudno odgadnąć, kto jest sprawcą. Zwłaszcza że autor zafundował nam podwójne zakończenie. Nie mam jednak wrażenia, że coś robione jest na siłę, wszystkie elementy układanki pasują idealnie.

Ale to nie intryga napędza kryminały Manziniego. Opierają się one na postaci głównego bohatera. Rocco próbuje jakoś przeżyć kolejne beznadziejne dni, tęskniąc za żoną i rozpaczliwie chroniąc swoje clarksy przed śniegiem. Pomagają mu w tym palone rankiem skręty i niezobowiązujące romanse.
I mimo że bohater ma swoje za uszami i nie zawsze postępuje w zgodzie z literą prawa, to jednak czytelnik z nim sympatyzuje. No cóż, skoro instytucje państwowe nie potrafią wymierzyć sprawiedliwości, trzeba wziąć sprawy we własne ręce.
Manzini umiejętnie dawkuje wiadomości o głównym bohaterze. Stopniowo odsłania fakty z przeszłości Rocca, dotyczące głównie dwóch spraw – okoliczności śmierci jego żony, które wciąż pozostają niejasne, i śledztwa w sprawie gwałciciela nieletnich dziewczynek, przez które musiał opuścić Wieczne Miasto. Gdy po upływie pół roku powraca do Rzymu, niespodziewanie dla siebie samego zauważa, że zaczął czuć się obco w mieście, które uważał za swoje. Bohater powoli się zmienia.

Podobnie jak w „Czarnej trasie”, tak i w drugim tomie przygód Rocca nie brak elementów humorystycznych. Wiele dialogów z udziałem wicekwestora to prawdziwe perełki, ale popis swoich umiejętności serwują dwaj – pożal się Boże, stróże prawa z Aosty – Deruta i D’Intino. Prowadzona przez nich akcja ujęcia handlarzy narkotyków śmiało mogłaby być wyświetlana w ramach szkoleń, jak nie należy tego robić.

Tytuł „Żebro Adama” odwołuje się do „Biblii”, a konkretnie do „Księgi Rodzaju”, opisującej, jak Bóg stworzył niewiastę z żebra wyjętego z ciała mężczyzny. Autor prezentuje galerię ciekawych i bardzo współczesnych bohaterek. Irina, sprzątaczka z Białorusi, związana z muzułmaninem Achmedem – utrzymują to w tajemnicy przed swoimi rodzinami nie dlatego, że są religijni, lecz obawiają się odrzucenia przez bliskich. Adalgisa, najlepsza przyjaciółka Ester, rozwódka pracująca w księgarni – pasjami czyta i pisze kryminały. Caterina Rispoli, zdolna policjantka z ekipy Rocca. Nora, dobrze sytuowana właścicielka salonu z sukniami ślubnymi, poszukująca miłości i stabilizacji. No i wreszcie nieszczęsna Ester Baudo, której życie tak brutalnie zostało przerwane. Jak widać, Manzini starał się pokazać różne typy kobiet we współczesnym włoskim społeczeństwie.

I dziękujesz Bogu, że stworzył cię mężczyzną. Wiesz dlaczego? Bo ty nigdy nie osiągniesz takich wyżyn piękna, a więc starzejąc się, masz niewiele do stracenia. A one tak. Wszystkie te kolory kiedyś zgasną, wyparują, jak niebo w tym pieprzonym mieście, prawie zawsze zasnute chmurami. Coś strasznego ta starość. To zemsta brzydkich. Jest jak warstwa brudnego lakieru, który zabija całe piękno i niweluje różnice. (…) Kobiety nigdy nie powinny się starzeć (s. 114-115).

„Żebro Adama” to książka, która jest nawet lepsza od swojej poprzedniczki. Ciekawa intryga, wyraziści bohaterowie na czele z wicekwestorem Schiavonem, sporo humoru, a wreszcie mocne zakotwiczenie akcji we współczesnym włoskim społeczeństwie – animozjach między Północą i Południem, a także zmianach społecznych i obyczajowych.

Barbara Augustyn

Autor: Antonio Manzini
Tytuł: „Żebro Adama”
Cykl: Śledztwa Rocca Schiavone
Tłumaczenie: Paweł Bravo
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 288
Data wydania: 2017

¹ http://szuflada.net/antonio-manzini-czarna-trasa/

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *