Antonio Manzini „Czarna trasa”

czarna-trasa

Pasjami czytuję skandynawskie i polskie kryminały, ale jakoś nie zdarzyło mi się do tej pory zajrzeć do włoskiej odmiany tego gatunku literackiego. To się jednak zmieniło za sprawą powieści Antonia Manziniego „Czarna trasa”, otwierającej cykl „Śledztwa Rocca Schiavone”. Przy czym okładka jest, jak na mój gust, całkiem skandynawska – ciemne, pochmurne niebo, śnieg po horyzont i wystająca z niego ludzka ręka. Nie jest to bynajmniej zarzut, bo wygląda tak jak trzeba – czyli niepokojąco. A co w środku?

Głównym bohaterem powieści jest zastępca komendanta policji, Rocco Schiavone. Rzymianin z urodzenia i zamiłowania zadarł z niewłaściwymi ludźmi i w efekcie wylądował w Aoście, alpejskim ośrodku turystycznym, położonym na granicy Włoch i Francji. Nienawidzący zimna, gór i ciepłych butów Rocco musi zaprzyjaźnić się z tym wszystkim naraz, gdy na wysokości 1500 m nad poziomem morza zostają znalezione zwłoki mężczyzny.

Zagadka kryminalna przedstawiona w „Czarnej trasie” jest w gruncie rzeczy dość prosta, choć z małym zapętleniem, ale więcej szczegółów nie zdradzę. Manziniemu udało się nieźle odmalować obraz życia małej, zamkniętej społeczności, w której niemal wszyscy są ze sobą spokrewnieni, a plotki bywają najgroźniejszą bronią. Rocco, człowiek z zewnątrz, musi się nieźle nagimnastykować, by pojąć to, co dla miejscowych jest oczywiste.
Zaletą kryminału Antonia Manziniego jest też humor, miejscami dość czarny, ale rzeczywistość Aosty, ukazana w krzywym zwierciadle, robi się całkiem zabawna.

No i jest Rocco, człowiek pełen sprzeczności. Za nic ma regulaminy i przełożonych, podwładnych uważa za głupków (nie bezpodstawnie zresztą). Choć jest stróżem prawa, zdarza mu się wymierzać sprawiedliwość na własną rękę, a do tego prowadzi na boku swoje ciemne interesy.
Uwielbia kobiety, ale nie na tyle, by przejmować się tym, że obiecał do nich zadzwonić (podobnie jak do przełożonych).

Szef.
– Właśnie miałem do pana dzwonić.
– Zawsze pan tak mówi.
– Ale tym razem to prawda.
– To znaczy, że poprzednio pan kłamał?
(A. Manzini, „Czarna trasa”, Warszawa 2017, s.57).

Rocco Schiavone jest bohaterem interesującym, który nie pozostawia czytelnika obojętnym. Co więcej, budzi sympatię. Kto jak kto, ale my Polacy, doskonale wiemy, że kto kombinuje, ten żyje, a zasady są po to, aby je łamać.
„Czarna trasa” Antonia Manziniego to w warstwie fabularnej kryminał bez większych fajerwerków. Oferuje jednak czytelnikowi nietuzinkowego bohatera, specyficzny klimat i sporo czarnego humoru, a nawet groteski. Waszej uwadze polecam szczególnie finałową scenę w kościele. A że to pierwsza część serii, pozostaje cierpliwie czekać, co jeszcze zmaluje Rocco Schiavone.

Barbara Augustyn

Autor: Antonio Manzini
Tytuł: „Czarna trasa”
Cykl: Śledztwa Rocca Schiavone
Tłumaczenie: Paweł Bravo
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 288
Data wydania: 2017

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *