Z inicjatywy twórców portalu Pisarze.pl powstała monumentalna „Antologia poetów polskich 2016”. Na ponad 550 stronach swoje utwory prezentują autorzy mniej lub bardziej znani. Nie wiadomo, na jakiej podstawie skomponowano ten zbiór (zapewne z nadesłanych zgłoszeń po prostu), w książce nie ma żadnej informacji na ten temat, brakuje także pracy redakcyjnej.
W pewnym stopniu „Antologia…” daje sposobność do szerokiego oglądu kondycji polskiej poezji współczesnej. Oczywiście to zaledwie wycinek tego, co w Polsce się pisze i czyta. Można zaobserwować popularne nurty czy tendencje oraz określić poziom artystyczny konkretnego środowiska (w przypadku publikacji tego typu).
Takie zbiory polecam głównie jako pomoc bądź wskazówkę dla poszukującego czytelnika. Przy słabej promocji książek poetyckich i jednocześnie dużym wyborze (wszak każdy teraz jest samozwańczym poetą) naprawdę trudno znaleźć autorów, którzy mają coś wyjątkowego do powiedzenia, trafią w nasz gust czy po prostu sprawią czytelniczą frajdę.
Tradycyjnie, jeśli chodzi o antologie i almanachy, wymienię poetów, których utwory szczególnie polecam. Krótki szkic, niestety, nie pozwala przytoczyć choćby po jednym wierszu każdego z autorów, ale większość z nich publikuje na rozmaitych portalach internetowych lub facebookowych stronach, więc dostęp do tej twórczości jest w miarę prosty.
Nie ma sensu analizować, o czym i jak piszą poeci w „Antologii…”, ponieważ piszą o wszystkim. Są tu liryki bardzo osobiste i takie o charakterze uniwersalnym, autorzy w poważnych utworach odwołują się do przeżyć intymnych, ale równie chętnie dworują sobie ze słabostek współczesnego człowieka. Artyści wykorzystują przestrzeń wiersza m.in. po to, by dać upust trawiącym ich emocjom, zatrzymać ulotne obrazy, wyrazić komentarz lub po prostu opowiedzieć pewną historię.
Jak się spodziewałam, w „Antologii…” znalazłam próbkę twórczości poetów, których znam i bardzo cenię, m.in. Z. Antolskiego, E. Brylla, J. Kapłona, S. Nyczaja, B. Urbankowskiego, M. Zynger czy A. Jarzębowskiej, która zaskakuje mnie przy każdym lirycznym spotkaniu:
„Wernisaż”
Młoda malarka – performerka
z wygoloną połową głowy
– matka karmiąca.
Szuka
drugiego mężczyzny.
Pierwszy spadł
na ziemię
z wysokości ślubnych fotografii
rozwieszonych na sznurze jak pranie.
Zastygł
w pozie samobójcy.
I jak tu teraz dziecku portret ojca…
O wierszach wielu z nich pisałam na łamach Szuflady, w recenzjach tomików: K. Bułat, M. Dąbrowy Szatko, A. Herman, A. Jarosz, M. Kulisiewicz, M. Mrozka, E. Musiał, J. Słodyczki, M. Węgrzynowicz-Plichty czy E. Segiet, która zaprezentowała poruszające utwory dotyczące Holocaustu; są to wiersze z ostatniego tomiku („Chmurność”), zapowiadające charakter przyszłego zbioru poetki:
„Inny”
Na wynędzniałej ręce
nieme opaski
z Gwiazdą Dawida mówiły:
idzie Inny.
Ten wyrazisty w tłumie
szeptał:
ci, co mnie chronicie –
pozwólcie zachować
moją godność
ale zastanawiał się
czy życie
jest dobrem –
nie gorszym od śmierci?
Ciekawe utwory zaprezentowali: J. Babiarz, H. Markowska Budniak, B. Jurkowska, S. Jurkowski, P. Kasjas, A. Lubarda-Kowal, M. Ostrowski, J. Zarębska, M. Zienkiewicz. Wyróżniają się tu szczególnie liryczne opowieści M. Berowskiej, pełne dramatyzmu i napięcia, skłaniające się ku metafizycznym refleksjom, pokazujące wielką wrażliwość autorki.
Wśród zupełnie nieznanych mi poetów największe wrażenie zrobili na mnie: D. Błaszak z jej cyklem o „Jakuckiej dziewczynie”, M. Pisarkiewicz, P. Szczepański i Ł. Dudzińska, której liryka jest niezwykle pojemna:
„Proza. Sztuka życia”
Mówisz ciało – to worek na śmieci. Zastanawiasz się
nad potrzebą każdego elementu, który sprawia, że
istniejesz. Szukasz drugiej skóry szorstkiej sierści,
aby utrzymać wszystko w ryzach. Próbujesz zasłonić
tatuażem, później tatuażem próbujesz zwrócić uwagę.
Zakazane imię nie brzmi, choć domaga się powtórzenia.
Podawany z ust do ust zatruty pokarm. Spożywasz
w milczeniu, trawisz – nie wypluwasz. Zakazane imię to
czytelny szept wracasz do niego jak do rozkładu jazdy.
W nerwowych nitkach nerw nasiąka nerwową atmosferą.
Szukasz poezji jak cukru na patyku. Kusi. Okazuje się
lizaniem szklanej waty. Zwodzi, oglądasz krwawiący
język i nadal pragniesz słodyczy. Tumani. Hipnotyzuje.
Fantastyczną twórczość zaprezentowała mistrzyni sonetu – K. Konecka:
„Dotknął mnie śmierć”
Nie średniowiecznie blady z kosą w kostkach dłoni
u wezgłowia, czy w pląsach dance macabre. Lecz z kości
i krwi. Z przypadku. Z męskiej na drodze sprawności.
…Rozdźwięk między tym dźwiękiem a ciszą tuż po nim…
– Jeszcze cię nie chcę – westchnął – zaledwie pogłaszczę.
Jakoś mi nie przystajesz do typowych reguł
geometrii kolizji. Więc bądź. Choć z niczego
nie wychodzi się cało. Gdy drzwi nie ma zwłaszcza…
Zatem odkrywam krwiste hiszpańskie El Muró
Tempranillo Gernacha umykając chmurom
jedenaście tysięcy metrów nad grobami.
Kruchy statecznik skrzydła jak anielskie ramię.
Żywe krople – łez? Wina? Dławiący dylemat.
Więc śmierć mnie nie ma. Ale i mnie trochę nie ma…
Bardzo interesująco zapowiada się także twórczość S. Gibaszek, poza świetnym cyklem „Ryba na łańcuchu” poetka przedstawiła kilka ciekawych wierszy – poszukiwań, jak np.:
„Mit opowieści”
narodził się chyba ze strachu
(jak przetrwać w głuchym kosmosie
gdzie rojowisko zimnych planet
a bogowie więksi od wielorybów)
Stał się księgą w której spisano
jak trzymać matczyną pierś dziecko do chrztu
Często bezwiednie powtarzamy gesty i słowa sprzed wieków
Począł się z głodu wieczności
a my nadal umieramy.
Ciekawe, że przy coraz popularniejszej tendencji do lapidarności w sposobie poetyckiego wyrażenia, w „Antologii…” jest zaledwie kilku twórców, którzy zaprezentowali miniatury. Wśród nich największe wrażenie robi M. Wawrzyński:
***
przy świeczce
w budce z preclami
chłopak odrabia lekcje
***
kamień
wtulony w siebie
jak gołąb
Serdecznie polecam także niezwykłe wiersze T. Zawadowskiego:
„Rozmowa z trupem”
Umarli póki są żywymi
nie zwracają niczyjej uwagi
śpią nocą aż do rana
piją kawę czytają gazety
całkiem jak żywi
Ani im w głowie że prawie umarli
ani im w głowie że to może jutro
Siedzę na ławce w parku
przy jutrzejszym trupie
a on mi opowiada co będzie za tydzień
jakby zapomniał o dacie pogrzebu
że trzeba gości zaprosić
przygotować stypę
Tak zapatrzony w dzisiaj
tak nieznośnie żywy
wydaje mu się że jutra nie będzie
a jeśli nawet przyjdzie to pod inny adres
Siedzę przy przyszłym trupie
on myśli to samo…
Jak widać, zróżnicowanie jest ogromne, toteż z pewnością każdy znajdzie w „Antologii…” wiersze, które poruszą struny jego wrażliwości, zachwycą formalnymi rozwiązaniami, sprawią przyjemność i dadzą czytelniczą satysfakcję.
Kinga Młynarska
komentarz