Aleja Włókniarek – Marta Madejska

large_aleja_wlokniarek1Marta Madejska próbuje opowiedzieć historię najbardziej eksploatowanej i milczącej grupy w historii polskiego przemysłu. Po łódzkich włókniarkach pozostało niewiele: garść stereotypów, mnóstwo trudnych życiorysów, trochę zdjęć i nieliczne relacje rozsiane po archiwach i propagandowych wydawnictwach z czasów Polski Ludowej. Tymczasem to fascynująca, bardzo „amerykańska” w stylu historia. Opowieść o tysiącach wywodzących się z postpańszczyźnianych wsi dziewczyn, które ruszyły do budującej się wówczas, w połowie XIX wieku, Łodzi i jej sztandarowego przemysłu – włókiennictwa.

Przybyszki nie tylko własnymi rękami budowały pozycję miasta i łódzkich fabryk. Walczyły o uczłowieczenie warunków pracy, które początkowo dziwnie przypominały niesławnej pamięci pańszczyznę, brały udział w strajkach, rewolucji 1905 roku, odbudowywały zdewastowane po obu wojnach światowych zakłady pracy. Krótko mówiąc: epicka historia dopominająca się o swojego kronikarza. W literaturze czy prasie przebijały się raczej opowieści o blichtrze życia fabrykantów albo wielkoprzemysłowym zadęciu PRL. Tymczasem „kobieta pracująca” u samego zarania polskiej modernizacji musiała być włókniarką. Żadna inna gałąź przemysłu nie była tak sfeminizowana i równocześnie tak lekceważona. Jej dzieje stanowią także przyczynek do historii podziałów społecznych, które przetrwały upadek I Rzeczpospolitej, aby potem wybijać się przy każdej okazji. Chłopskie córki w miastach albo zdeklasowane szlachcianki w fabrykach i na posadach u cudzoziemskich fabrykantów. Dla konserwatywnego społeczeństwa modernizacja była objawem historycznej klęski i dowodem celowego niszczenia uświęconego porządku. Stereotyp, z którym nie umiemy poradzić sobie od półtora wieku.

Włókniarki były krzywdzone i niedoceniane przez każdy ustrój i każdą kolejną władzę. W III RP po prostu zlikwidowano cały przemysł włókienniczy, a włókniarki skazano na zapomnienie. Dowodzi tego niemal detektywistyczna praca autorki, próbującej z nielicznych istniejących materiałów odtworzyć dzieje łódzkich robotnic. Udało się jej znaleźć pracownice wielkich łódzkich zakładów, „Uniontexu” i „Harnama”, i pozwolić im przemówić. To był zapewne ostatni moment, aby takie relacje zebrać.

„One się nie poddawały. Mimo że spędzały te osiem godzin przy maszynie, chodziły na szpilkach. Pamiętam ciągle suszące się pończochy, codziennie prane… One potrafiły się bawić, nie tylko praca i znój. Natomiast ich domy były bardzo dobrze zorganizowane, okna czyste, firany wykrochmalone, obiad na piecu. To były proste kobiety, ale zahartowane przez tę robotę, one musiały sobie dawać radę. Musiały trzymać pion, bez względu na wszystko”, mówi jedna z rozmówczyń. Nie wiem, czy dla tych wszystkich kobiet byłaby pociechą wiadomość, że w dwóch krajach: Argentynie i Izraelu słowo „Lodzia” jest synonimem przemysłu tekstylnego. Łódzkim włókniarkom świat wystawił oryginalny lingwistyczny pomnik.

Tytuł: Aleja Włókniarek

Autorka: Marta Madejska

Wydawnictwo: Czarne

Data wydania: 29 sierpnia 2018

About the author
Ewa Glubińska
historyczka, feministka, wielbicielka herstories pisanych przez życie i tych fikcyjnych również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *