Agnieszka Osiecka – Na początku był negatyw

osieckaZanim zabrałam się do napisania kilku słów na temat Na początku był negatyw Agnieszki Osieckiej, przeczytałam parę recenzji w Internecie. (Czasy mamy szalone, więc nawet jeśli zdaje mi się, że czytam coś bardzo szybko – inni już to zrobili). Bardzo byłam zaskoczona, bo wszystkie recenzje „książki” są pozytywne. Piszę „książki” w cudzysłowie, bo to taki trochę prywatny album ze zdjęciami, wydany z jakiejś okazji. W każdym z nas jest troszkę perwersji i lubimy zaglądać innym w prywatne życie. Tak uważam i wcale nie twierdzę, że to problem. Ale chyba spodziewałam się opowieści, jakiejś dłuższej historii, z fotografiami w tle. Bo uwielbiam i fotografie, i długie historie. Mogłyby to być wiersze, poematy autorki właściwie, a Na początku był negatyw to taki w sumie intymnik pani Agnieszki, ze słowami dookoła fotografii. I naprawdę poczułam się bardzo nieswojo, patrząc na włosy łonowe Agaty Passent wędrujące plażą (s.99). I to jest taki problem, mój prywatny: nic teraz innego nie pamiętam, tylko gołą Passentową wychodzącą z wody. Bardzo lubię jej felietony w jednej z kolorowych gazet i doprawdy nie wiem czy chcę , żeby mi się kojarzyły z jej miejscami intymnymi. Ok. Ktoś mi zarzuci brak dystansu, stereotypy w zachowaniu, brak otwartości, ale jakoś tak nie potrafię się przemóc. Doprawdy lubię przyglądać się przeróżnym fotografiom – ale niekoniecznie pupom przyjaciółek Osieckiej. Gołym pupom (s.94). Ale żeby nie było, że książka w ogóle nie przypadła mi do gustu: jest parę rewelacyjnych fragmentów, a właściwie rozdziałów. Bo lektura liczy 28 części dotyczących zdjęć, prywatnych fotografii Agnieszki Osieckiej z czasem dłuższymi, częściej krótkimi notkami ich dotyczącymi. Godnym polecenia jest rozdział „Jak nie pokazywać zdjęć w towarzystwie”, który w dowcipnym tonie zawiera porady dla fotografujących. I tak na przykład, moja ulubiona, porada nr 6 : „Nie należy pokazywać zdjęć niemowląt, ponieważ wszystkie wyglądają mniej więcej tak samo i w ogóle co to kogo obchodzi. Poza tym niektórzy mają wstręt” albo nr 10: „Nie należy – dla naszego własnego dobra – pokazywać naszych własnych portretów z czasów, kiedyśmy byli piękni i młodzi”.  Książka to właściwie wędrówka pośród bliższych i dalszych znajomych poetki. Są fotki Andrzeja Wajdy, Daniela Olbrychskiego, Stana Borysa, Magdy Umer, Marka Hłaski i Bułata Okudżawy. Są fotki rodziny, wspomnianej już przeze mnie Agaty Passent, Daniela Passenta, ciotek, babć i wujków oraz ciotecznych braci. Możemy pooglądać  zdjęcia bardzo dobre i słabsze – kolorowe i czarno-białe. Wszystkie (większość) są autorstwa Agnieszki Osieckiej, która kochała fotografować.

Książka „Na początku był negatyw” to ostatnia publikacja, którą opracowała osobiście. Jest to prywatne spojrzenie na wszystko, co ją otaczało. Czytelnik od pierwszej do ostatniej strony wędruje po świecie artystki. Zostaje zaproszony do tego bardzo intymnego miejsca. A warto do niego zajrzeć, chociaż na krótką chwilę.

 

Ula Orlińska-Frymus

Autor: Agnieszka Osiecka

Tytuł: Na początku był negatyw

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Miejsce: Warszawa

Rok: 2014

Liczba stron: 256

About the author
Ula Orlińska-Frymus
doktorantka US, ukonczyła szkołę dla emigrantów w Izraelu oraz podyplomowe studium nauki o Holokauście na UW, autorka reportaży z Izraela i Japonii, zakochana w Harukim Murakamim, sushi i komiksach Rutu Modan. A przede wszystkim - mama Franka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *