Coś na progu [lipiec-sierpień 2012]

„Coś na progu” to uczta dla tych, którzy w natłoku zalewającej księgarnie, świeżej fantastyki spragnieni są starych i kultowych form literackich tego właśnie gatunku. Trzeci numer dwumiesięcznika prowadzonego przez Łukasza Śmigla obfituje w teksty XX-wiecznych klasyków z pogranicza horroru, science fiction i kryminału. Już na okładce kusi lista autorów, których opowiadania odnajdziemy na dalszych stronach periodyku. A oto i one.

Przegląd rozpoczynamy od „Czaszki wśród gwiazd” – historii, której głównym bohaterem jest,  kojarzony zapewne przez czytelnika, Solomon Kane – sztandarowa, obok Conana Barbarzyńcy, postać Roberta E. Howarda. Kane zmaga się tu z piekielnymi siłami zamieszkującymi wrzosowiska, z koszmarem przeszłości pewnego mężczyzny. Rozgrywka między pogromcą diabelskich mocy a potworem jest krótka i konkretna. Dla koneserów przygód Kane’a i Conana – ok, ale wskazane jest czytanie Howarda z przymrużeniem oka. Powtarzam, jednego oka!

Klimat niezdefiniowanej grozy charakteryzuje także drugie opowiadanie zbioru. „Gościa Draculi” napisał na przełomie XIX i XX wieku oczywiście nie kto inny, jak sam Bram Stoker – pomysłodawca jednej z najbardziej znanych postaci literackich i nie tylko. Dracula – kultowy wampir, ikona horroru, bohater wciągnięty w maszynkę pop-kultury nie pojawia się w opowiadaniu osobiście, ale tylko pośrednio. Noc Walpurgii próbuje natomiast przetrwać ciekawski i nienasycony wrażeniami wizyty w Monachium Anglik, który bardzo szybko żałuje swojego temperamentu.

„Gwiazda McIlvane’a” Augusta Derletha to wciągająca opowieść o człowieku, który odkrywa nową gwiazdę i nawiązuje kontakt z zamieszkującymi ją istotami. Motyw znany i używany przez pisarzy science-fiction po wielokroć, ale Derleth był jednym z pierwszych. Jego bohater to astronom-amator wyśmiewany za swoją pasję, którą nawet najbliżsi postrzegają jako zwykłe dziwactwo. Historię tę skrupulatnie relacjonuje nam dziennikarz badający sprawę. Ale i tak nie wszystko jest do końca jasne.

W kategorii opowieści niesamowitych znalazły się „Maszyna dezintegrująca” Artura Conana Doyle’a i „Zielony księżyc” Fritza Leibera. W krótkim opowiadanku Doyle’a zderzają się dwie osobowości, dwa typy naukowców – temperamentny, dumny i doskonale znający swoją wartość profesor Chellenger oraz Teodor Nemor – samotnik laboratoryjny, u którego poczucie moralności zanikło, zdezintegrowało się w trakcie konstruowania śmiertelnej broni. „Zielony księżyc” z kolei jest obrazem świata już zdegradowanego, zniszczonego totalnie, gdzie prowizoryczna egzystencja odbywać się może tylko w umieszczonych pod ziemią bunkrach. Choć i tu sprawa jest trochę bardziej skomplikowana.

Nurt science-fiction reprezentuje dwóch ważnych autorów amerykańskich. Jeden z nich to doskonale znany fanom gatunku i nie tylko – genialny Frank Herbert. Odnajdujemy w jego „Brakującym ogniwie” wątek eksploracji kosmosu i spotkania z obcą cywilizacją. Zachowania tubylców danej planety determinują wybór wypracowanych przez organizacje międzygwiezdne procedur. Niestety, kiedy w grę wchodzi polityka, trzeba kierować się innymi wytycznymi. W nieco innym klimacie napisany został „Koszt życia” Roberta Shackleya. Jest to nieciekawa wizja przyszłości – obywatele toną w długoterminowych kredytach do tego stopnia, że praktyka przepisywania długów na swoje dzieci i wnuki jest na tyle normalna, że określają ją bezwzględne przepisy prawne. Potrzeba nadążania za nowościami technologicznymi jest większa niż zwykła chęć do życia i realizowanie marzeń.

Dwa kryminały: „Podpalenie oraz…” Samuela Dashiella Hammetta i „Tajemnica Fontanki” Pawła Orłowca zamykają zbiór opowiadań. W pierwszym z nich mamy do czynienia z nieskomplikowanym śledztwem w sprawie podpalenia domu tajemniczego pana Thornburgha. Drugie to próba rozwikłania zagadki łodzi-widma, „wplątanej” w porwanie księżniczki, petersburską aferę finansową i katastrofę statku. Detektywami, którzy po nitce dochodzą do kłębka prawdy są niezawodni: Sherlock Holmes i Nat Pinkerton.

Po przeczytaniu powyższego opowiadania, a także „Maszyny dezintegrującej” warto zajrzeć do opublikowanego w 1892 r. wywiadu z twórcą postaci Holmesa – A. C. Doyle’em. Autor opowiada o swoich praktykach lekarskich i wyjaśnia dlaczego pomysł na najsłynniejszego detektywa w historii literatury zaczął się krystalizować właśnie wtedy, kiedy był asystentem doktora Bella. Na osłodę końca lektury dostajemy krótki komiks o chłopcu, który miał obsesję na punkcie lodów. „Midnight City” Krzysztofa Chalika jest historią w historii na pięciu zaledwie kartkach, ale stanowi mocny i absurdalny akcent całego zbioru. A jeśli ktoś chciałby wzbogacić swoją wiedzę na temat weird fiction, musi koniecznie zajrzeć do obszernego eseju Ann i Jeffa Vandermeerów – o historii i rozwoju tego mało znanego gatunku literackiego. Wszystko w pigułce i na temat.

„Coś na progu” to dobrze zaprojektowany cykl opowiadań weird fiction i uzupełniających je esejów. Stu stronicowa przygoda z klasycznymi formami horroru, kryminału i s-f jest do przejścia. Przyzwoita oprawa graficzna sprawia, że półmrok wyłaniający się ze strasznych opowieści staje się całkiem przytulny, choć ocenę okładki pozostawiam już indywidualnym gustom czytelników.

 

Ewa Jezierska

Tytuł: Coś na progu

Redaktor naczelny: Łukasz Śmigiel

Okładka: miękka

Liczba stron: 104

Numer: 3 [lipiec-sierpień 2012]

Wydawca: Dobre historie

About the author
Ewa Jezierska
studentka kulturoznawstwa. Pasjonatka polskiej fantasy. Aktualnie mieszka w Warszawie, blisko nadwiślańskiej plaży, gdzie spędza swój czas wolny. Współpracuje z Księgarnią Warszawa oraz kolektywem fotograficznym Gęsia Skórka. Okazjonalna graczka Warcrafta i miłośniczka scrabbli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *