Hipnotyzująca „Żona tygrysa” Tei Obreht

Gdybym przeczytała tę książkę nie wiedząc kto jest jej autorem pewnie pomyślałabym, że to Isabel Allende wynajęła bałkańskiego ghost wrtier, po czym literacko oszlifowała i wypolerowała to co ów stworzył.

Możliwe również, że przyszłoby mi do głowy, że to G.G. Marquez postanowił na stare lata zamieszkać nad Driną lub Savą, po tym jak spędził w tajemnicy przed światem kilka lat studiując bałkański folklor, wierzenia i tradycję. Wypił hektolitry parzonej po turecku kawy, zaprzyjaźnił się z bałkańskimi staruszkami, wysłuchał historii ich życia, odwiedził wszystkie antykwariaty w Belgradzie, Zagrzebiu i Sarajewie, a potem napisał „Żonę tygrysa”.

Nie dowierzam bowiem, że autorką tak dojrzałej i przenikniętej bałkańskim duchem powieści może być młodziutka Tea Obreht, córka imigrantów z byłej Jugosławii.

Jeśli opuściła Bałkany mając kilka lat, to jak to możliwe, że jej literacki debiut jest tak mocno osadzony w bałkańskich magiczno-tajemniczych realiach? Czy to możliwe, by w ciele młodej dziewczyny mieszkała dusza bałkańskiej staruszki, która svašta videla, svašta proživela? Wyobrażam sobie, że Tea Obreht spędzała każde lato u dziadków, że w cieniu gruszy czytała Andricia, Selimovicia, Kiša..że zna etnograficzne spisy słynnego Vuka…Że słuchała legend, wiejskich plotek, że wniknęła w serbską, bośniacką, czarnogórską obyczajowość…Że randkowała z czarnookim potomkiem walecznych Turków…Że wie jak smakuje rakija i jak brzmi płaczący akordeon, nazywany tam harmonika… Wyobrażam to sobie, ale tego nie wiem.

Wiem tylko, że dziś nad ranem skończyłam czytać hipnotyzującą, napisaną z rozmachem godnym dużo starszego pisarza powieść, w której bałkańskie realia mieszają się z fantazją, epizody rodem z baśni przeplatają się z brutalną wojenną rzeczywistością i tworzą mieszankę wybuchową!

Tea Obreht opowiadając o Dziadku i jego wnuczce Natalii, o Nieśmiertelniku, o człowieku-niedźwiedziu i żone tygrysa zagląda w najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy, pisze o życiu i śmierci, okrucieństwie i pięknie, które na Bałkanach tak mocno i namacalnie splatają się w miłosnym uścisku. Nic dziwnego, że została najmłodszą laureatką prestiżowej nagrody Orange Prize.

Ta książka zostawia wielki niedosyt. Jedyną wadą „Żony tygrysa” jest to, że liczy zaledwie 330 stron. Każda z opisanych na nich historii jest perełką, a autorka czaruje jak Szeherezada. Nie przestawaj pisać dziewczyno, nie przestawaj…

Agata Jawoszek

Tytuł: Żona tygrysa

Autor: Tea Obreht

Wydawnictwo: Drzewo Babel

Rok wydania: 2012

Stron: 330

About the author
Agata Jawoszek
rocznik `83, absolwentka slawistyki, obroniła doktorat z literatury bośniackich muzułmanów, specjalizuje się w kulturze krajów bałkańskich, czyta zawsze i wszędzie, najchętniej kilka książek na raz; ma słabość do sufizmu i sztuki islamu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *