#4. Zapomniane nadzieje – Prolog

 Prolog

Początek końca

Stał pod wielkim dębem. Nagie gałęzie drzewa zdawały się chronić go przed mistyczną tajemnicą, do której odkrycia Damian dążył przez kilka tygodni. Jesienny wiatr uniósł ponownie żółte i brązowe liście, które poszybowały nad jego głową.

To koniec… – wyszeptał.

Nim rozpoczął tę podróż, w jego głowie kłębiły się miliony pytań. Pytań, które po prostu nie mogły pozostać bez odpowiedzi. Damian wiedział, że to spotkanie rozwieje wszystkie wątpliwości. Od dłuższego czasu podejrzewał też, jak może się ono skończyć. Nie wiedział jednak, że kiedy odkryje tajemnicę, która trawiła go od środka, zareaguje właśnie w taki sposób.

To koniec… – po jego policzku spłynęła łza.

Miał wrażenie, że bierze udział w spotkaniu po latach, mimo iż minęło pół roku, od kiedy los ich rozłączył. W końcu znów spotkał bez wątpienia najważniejszą osobę w swoim życiu. Wszystkie tak istotne pytania zniknęły, tak samo jak zniknęły jesienne liście, które jeszcze przed chwilą leżały pod jego stopami.

To koniec… – powiedział łamiącym się głosem. Spojrzał w górę i dostrzegł wirujący na wietrze samotny zielony liść. Damian opuścił głowę, schował twarz w swoich obolałych dłoniach, uklęknął i rozpłakał się. Tego było zbyt wiele, jak na jednego człowieka, któremu los najpierw odebrał wszystko, aby później przywrócić go do życia. Czuł się jak Feniks, który właśnie otrzepuje się z popiołów przeszłości. Łzy spływały mu po wychudzonej twarzy. Odczuwał ból. Wiedział, że przeszłość, którą musi tutaj pochować, pochowa razem z cząstką samego siebie. Razem z najbliższą jego sercu osobą.

Samotny zielony liść spadając musnął go w czoło i opadł na marmurową płytę grobu.

Dlaczego! – jęknął przez łzy. A jego szloch niósł się echem między setkami samotnych grobów.

 Autor: Adam Parada

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *